Kiedy na początku marca w Amsterdamie losowano grupy drugiej edycji Ligi Narodów, nikt nie przypuszczał, że za kilkanaście dni świat stanie na głowie, a utrzymanie terminów turnieju, który miał zastąpić mecze towarzyskie, okaże się nie lada wyzwaniem.
Po zawieszeniu rozgrywek ligowych i pucharowych oraz przełożeniu Euro 2020 na przyszły rok spekulowano, że Liga Narodów może zostać nawet odwołana. Europejska Federacja Piłkarska (UEFA) robiła jednak wszystko, by do tego nie doszło. Ten turniej, zostawiony w spadku przez Michela Platiniego, jest oczkiem w głowie szefów europejskiej federacji. Gdyby teraz z niego zrezygnowano, mógłby ucierpieć jego – i tak na razie nieduży – prestiż.