Dokładnie rok temu Hansi Flick zastąpił w Bayernie zwolnionego Niko Kovaca. Miał być trenerem tylko na chwilę, ratownikiem, który wyprowadzi drużynę na powierzchnię, a zdobył z nią wszystkie możliwe trofea. Przez 12 miesięcy przegrał tylko trzy mecze. Stworzył zespół, który potrafi wyjść z każdych tarapatów.
We wtorek Bayern już po czterech minutach przegrywał z ekipą sponsorowaną przez Red Bulla. W tej akcji było sporo przypadkowości, po strzale Sekou Koity piłka trafiła pod nogi niepilnowanego Mergima Berishy, który miał kłopoty z przyjęciem, ale pokonał Manuela Neuera. Większość drużyn postawiłaby w tym momencie autobus w polu karnym i liczyła na to, że skromna zaliczka wystarczy do zwycięstwa. Ale nie Salzburg. Gospodarze odważnie atakowali. Nie wybił ich z rytmu pewnie wykonany przez Lewandowskiego rzut karny, nie zniechęciła niepodyktowana jedenastka za zagranie ręką Corentina Tolisso i samobójcze trafienie Rasmusa Kristensena.