Dla szczecinian to nie był dobry tydzień. W czwartek, po porażce z Piastem 1:2, odpadli z rozgrywek o Puchar Polski. W sobotę doszło do rewanżu w lidze. Tym razem mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Dla wracającego do formy Piasta to połowiczny sukces. Pogoń może mówić o porażce. Mało, że straciła punkt na własnym boisku, to w dwóch meczach Piast nie dał jej wielu szans na zdobycie bramki.
Więcej powodów do zmartwień ma Raków. Drużyna mająca szanse na tytuł mistrzowski już w czwartym meczu z rzędu nie zdobyła bramki. A jeszcze ważniejsze, że przegrała trzykrotnie. Tym razem w Bełchatowie Raków pokonała Lechia. Jarosław Kubicki strzelił bramkę już w drugiej minucie i od tej pory jego zespół grał spokojnie, żeby tylko tę niedużą przewagę utrzymać.
Można śmiało napisać, że Raków ma problem typowy dla drużyn, które ledwie awansowały do ekstraklasy, a już znalazły się w czołówce. Teraz trzeba tę pozycję utrzymać, a to czasami bywa trudniejsze, choć przecież w środowym spotkaniu o Puchar Polski Raków pokonał Górnika Zabrze 4:2. Możliwości więc są.
Zwycięstwo Lechii pozwoliło jej na w miarę spokojny powrót do Gdańska. Drużynie się nie wiedzie, w tym tygodniu została wyeliminowana z rozgrywek o Puchar Polski przez Puszczę Niepołomice. Wierni kibice biało-zielonych, w ramach podtrzymywania swoich ulubieńców na duchu, złożyli im wizytę w klubie. I nie weszli z gałązką oliwną.
Z powodu zimy w zasadzie żadne z boisk nie nadawało się do gry. Były albo zmrożone, albo (jak w Szczecinie) przypominały kartofliska. Trudno w takich warunkach utrzymać równowagę, a cóż dopiero panować nad piłką.