Selekcjoner mistrzów świata Didier Deschamps po długiej przerwie powołał do kadry Ousmane'a Dembele i Thomasa Lemara, nie zapomniał zaprosić też wracającego po kontuzji Paula Pogby, ale Karima Benzemę konsekwentnie pomija. – Nie potrafię tego zrozumieć. Ale dla mnie to lepiej, że Karim zostaje w Madrycie i będzie z nami trenował – przyznaje prowadzący Real Zinedine Zidane.
Benzema jest w znakomitej formie, strzelał gole w każdym z sześciu ostatnich meczów, to jemu Królewscy zawdzięczają, że wciąż są w grze o mistrzostwo Hiszpanii i Champions League. Ale Deschamps pozostaje nieugięty. Nie powołuje go od czasu głośnej afery związanej z szantażowaniem kolegi z reprezentacji Mathieu Valbueny. Nie skorzystał z pomocy Benzemy na Euro 2016, nie zabrał go na mundial w Rosji i nie zabierze też na zbliżające się mistrzostwa Europy ani na mundial w Katarze. Można zaryzykować stwierdzenie, że Benzema szybciej zagra z Kylianem Mbappe w Realu niż w reprezentacji.
Wielkich powrotów nie ma także na razie w niemieckiej kadrze. Joachim Loew, który ustąpi ze stanowiska po Euro, realizuje plan odmładzania reprezentacji, ale nie wyklucza, że skreślonych wcześniej weteranów Thomasa Muellera, Matsa Hummelsa i Jerome'a Boatenga powoła na czerwcowe mistrzostwa.
– Gdybym zrobił to już teraz, przerwałbym proces, który zacząłem. Chcę zobaczyć, jak na porażkę z Hiszpanią zareagują ci, którzy się do niej przyczynili – tłumaczył selekcjoner Niemców.
Klęska w Sewilli – 0:6 w Lidze Narodów – wzmogła pytania, czy po prawie 15 latach Loew jest jeszcze w stanie natchnąć drużynę do zwycięstw. Dziś już wiadomo, że jego misję będzie kontynuował kto inny.