Przyczyną śmierci był najprawdopodobniej zawał serca. O’Donnell miał zostać zmieniony w końcówce spotkania, ale zanim zdążył zejść z boiska, upadł na murawę. Natychmiast zajęli się nim lekarze, jednak mimo błyskawicznego przewiezienia do szpitala piłkarza nie udało się uratować.Zwycięstwo 5:3 nad Dundee United przestało oczywiście kogokolwiek interesować. Kibice długi czas nie opuszczali trybun. Kiedy kilkadziesiąt minut po ostatnim gwizdku podano oficjalny komunikat o śmierci gracza, kibice przed wejściem na stadion zaczęli składać kwiaty i zapalać znicze. Kapitan drużyny był symbolem klubu. W pierwszym meczu wystąpił w 1991 roku, jako 17-latek. Uważano go za wielką nadzieję szkockiej piłki, jednak w reprezentacji zagrał tylko raz. Do Motherwell wrócił w 2004 roku po kilku sezonach gry w Celticu Glasgow i Sheffield Wednesday.
Kierownictwo klubu odwołało dwa najbliższe mecze ligowe, zadeklarowało pomoc żonie zmarłego Eileen, i czwórce osieroconych dzieci. Piłkarska Szkocja jest w szoku, wszyscy zadają sobie pytanie, jak mogło dojść do takiej tragedii.
Były reprezentant Anglii Andy Hinchcliffe, który grał z O’Donnellem w Sheffield, mówi: – Kiedy słyszy się o dramacie, jaki przeżywa rodzina bliskiego ci człowieka, czujesz się bezsilny, ale trzeba na to spojrzeć szerzej. Coś jest nie tak we współczesnym futbolu. Zbyt często docierają do nas informacje, że piłkarz, który przecież powinien być okazem zdrowia, zostawia na boisku życie.
Od ostatniego przypadku śmierci zawodnika podczas meczu minęły zaledwie cztery miesiące. Antonio Puerta z Sevilii zasłabł podczas sierpniowego spotkania Primera Division z Getafe. W szpitalu zapadł w śpiączkę, po wybudzeniu jego serce zatrzymywało się pięć razy. Puerta miał 22 lata, był reprezentantem Hiszpanii. Lekarze do dziś nie potrafią odpowiedzieć, co było przyczyną jego śmierci. Zawodnik co roku przechodził dokładną kontrolę, nie zauważono niczego, co miałoby przeszkadzać mu w zawodowym uprawianiu sportu.
Serce 24-letniego Miklosa Fehera z Benfiki Lizbona nie wytrzymało podczas ligowego meczu z Vitorią Guimaraes w 2004 roku. Węgier strzelił gola, zdążył jeszcze uśmiechem zareagować na żółtą kartkę, jaką sędzia pokazał mu za zbyt ekspresyjne okazywanie radości, po czym upadł na boisko. Lekarze walczyli o jego życie półtorej godziny. Nie udało się. Feher 25 razy zdążył zagrać w reprezentacji kraju.