Hiszpańska „Marca” określała ten mecz najważniejszym w historii Racingu Santander. Klub, który od lat 30. nie zajął w lidze wyższego miejsca niż ósme, mógł wywalczyć awans do finału Pucharu Króla. Wystarczyło tylko w rewanżowym meczu półfinałowym pokonać Getafe 2:0.

Gdyby Ebi Smolarek 20 minut przed końcem meczu, w pierwszej akcji po wejściu na boisko, strzelił kilkadziesiąt centymetrów niżej, marzenia stałyby się faktem, bo Racing prowadził już wtedy jedną bramką. Polak minimalnie chybił, a więcej okazji już nie miał. Czerwona kartka dla zawodnika gospodarzy, a krótko potem wyrównujący gol, rozwiały nadzieje kibiców ze stadionu El Sardinero.

Nadal miejsca w swojej drużynie nie ma Jacek Krzynówek, którego Wolfsburg przegrał wczoraj półfinałowy mecz z Bayernem Monachium 0:2. Polak biegał po boisku tylko przez ostatnie sześć minut. W kiepskim humorze po wczorajszym wieczorze jest także Maciej Żurawski. Jego Larissa pożegnała się z Pucharem Grecji już w ćwierćfinale po porażce z drugoligowym Thrasyvoulos 1:3.

Z kolan po raz kolejny podniósł się za to Tomasz Kuszczak. Po ostatniej czerwonej kartce wielu przepowiadało mu koniec kariery w Manchesterze United, a gdy z dobrej strony pokazał się zastępujący go Ben Forster – dołączyli do nich kolejni. Tymczasem Alex Ferguson pokazał, że ciągle wierzy w Polaka i wystawił go do gry natychmiast po upłynięciu kary za wykluczenie.

Kuszczak w zaległym meczu w Premiership z Bolton Wanderers spisał się świetnie. Wybronił groźne strzały El-Hadjiego Dioufa, Nicky’ego Hunta oraz Kevia Daviesa i znowu udowodnił, że jest mistrzem w zapominaniu o wpadkach. Grzegorz Rasiak przed meczem zapowiadał, że na 90. minut zamieni się we wroga swojego kolegi z reprezentacji, jednak okazało się, że panowie mogą przyjaźnić się bez przerwy. Napastnik Boltonu nie wszedł na boisko, a jego drużyna przegrała 0:2.