Republika marzeń

Nic trzy razy się nie zdarza, ale trudno przypuszczać, że dzisiaj mecz na Anfield będzie wyglądał inaczej niż ostatnie dwa: Liverpool się broni, Arsenal atakuje

Aktualizacja: 08.04.2008 22:40 Publikacja: 08.04.2008 02:31

Republika marzeń

Foto: AFP

W drugim spotkaniu Fenerbahce będzie bronić w Londynie przewagi z pierwszego meczu z Chelsea.

Rafael Benitez zapewnia, że nie chce bezbramkowego remisu, woli awans wywalczyć, pokonując Arsenal, ale to nie znaczy, że Liverpool będzie pod bramką rywali częstszym gościem niż w meczu przed tygodniem. Wtedy wystarczyła mu jedna szarża Stevena Gerrarda, a potem czekanie na szansę w kontratakach. W sobotę w spotkaniu w Premiership było nieco inaczej, Liverpool w pierwszej połowie miał przewagę, ale ten mecz dla obu stron był eksperymentem.

Trenerzy Arsenalu i Liverpoolu oszczędzali wówczas siły ważnych piłkarzy przed rewanżem w LM. Arsene Wenger, zostawiając na ławce rezerwowych Emmanuela Adebayora, Aleksandra Hleba, Gaela Clichy i Philippa Senderosa, dał znak, że pogoń za Manchesterem i Chelsea w lidze angielskiej to teraz cel drugorzędny.

Liczy się Liga Mistrzów, to ona daje większe szanse, że Arsenal nie skończy tego sezonu z pustymi rękami. Nie grał również w sobotę Robin van Persie, którego z powodu kontuzji uda Wenger musiał przed tygodniem zmienić w przerwie. Wszystko wskazuje na to, że Holender (asystował przy golu Adebayora) dziś również nie pojawi się na boisku, choć do kadry na ten mecz został włączony.

Z piłkarzy Liverpoolu odpoczywali w lidze m.in. Gerrard i Fernando Torres. Dziś wrócą do składu, a Peter Crouch na ławkę, mimo że w sobotę strzelił gola po rajdzie, którego nie powstydziłby się Torres. Rafael Benitez przez pół sezonu żonglował piłkarzami, ale teraz w najważniejszych meczach trzyma się sprawdzonego składu. Jeśli się okaże, że Hiszpan znów miał rację, będzie to dla Liverpoolu już trzeci półfinał Ligi Mistrzów od 2004 roku.

Chelsea jest jeszcze lepsza, walczy dziś o czwarty półfinał w erze Abramowicza, ale zadanie ma trudniejsze. Musi odrabiać straty z przegranego 1:2 meczu w Stambule, a będzie miała przed sobą najbardziej nieobliczalną z drużyn, które są w ćwierćfinale.

Na stadionie Fenerbahce rywale wygrywają raz na rok, ale na Stamford Bridge jeszcze rzadziej. Chelsea nie dała się pokonać u siebie w 79 ostatnich spotkaniach w Premier League, w Lidze Mistrzów ta seria trwa już dwa lata. Nie przegrać to jednak dziś dla Chelsea za mało. Musi zwyciężyć 1:0 albo różnicą dwóch bramek.

Trener Avram Grant i tak jest skazany na rozstanie z zespołem po sezonie, ale ma przynajmniej okazję odejść z podniesioną głową. Po meczu w Stambule trzymał ją nisko, bo szczególnie w drugiej połowie widać było, że z tą drużyną nie leci pilot. A jeśli leci, to nie trzyma steru – każdy na boisku ma swój.

Grant to pechowiec. Był już pewien, że w dzisiejszym meczu będzie mógł wystawić Petra Cecha, ale czeski bramkarz tuż po wyleczeniu kontuzji kostki rozbił sobie brodę i wargę na niedzielnym treningu. Musiał przejść operację.

Zico, trener Fenerbahce, jest w lepszej sytuacji. Piłkarze są w niego wpatrzeni, opowiadają, jak w szatni w połowie pierwszego meczu z Chelsea trener ostudził ich głowy, kazał dalej robić swoje i 0:1 do przerwy zamieniło się w 2:1 w całym meczu.

Remis lub zwycięstwo drużyny ze Stambułu w rewanżu oznaczałoby, że Liga Mistrzów będzie miała pierwszego półfinalistę z Azji (stadion Sukru Saracoglu stoi po tej stronie Stambułu), a Turcy na kolejne dni przeniosą się do Republiki Fenerbahce. Tak właśnie dziennik „Milliyet” nazwał wybuch euforii po zwycięstwie sprzed tygodnia i marzenia o kolejnych sukcesach.

Żółto-czarne barwy klubu stały się znakiem radości w kraju, któremu ostatnio problemów nie brakuje. Nawet turecki prezydent wyrwał się tydzień temu ze szczytu NATO, żeby obejrzeć drugą połowę w telewizji. W meczach wyjazdowych Fenerbahce wiele traci, jednak Zico uspokaja. – Statystyki statystykami, ale i tak to Chelsea, a nie mój zespół, musi dziś strzelać bramki.

Dziś grają (wszystkie mecze o 20.45, skróty spotkań o 23.30 w TVP 2): • Liverpool FC – Arsenal Londyn (kanał 60 platformy n). Pierwszy mecz 1:1 • Chelsea Londyn – Fenerbahce Stambuł (kanał 59 n). Pierwszy mecz 1:2.Jutro grają (skróty spotkań o 22.45 w TVP2): • Manchester United – AS Roma (TVP2, 60 n). Pierwszy mecz 2:0 • FC Barcelona – Schalke 04 (59 n). Pierwszy mecz 1:0.

W drugim spotkaniu Fenerbahce będzie bronić w Londynie przewagi z pierwszego meczu z Chelsea.

Rafael Benitez zapewnia, że nie chce bezbramkowego remisu, woli awans wywalczyć, pokonując Arsenal, ale to nie znaczy, że Liverpool będzie pod bramką rywali częstszym gościem niż w meczu przed tygodniem. Wtedy wystarczyła mu jedna szarża Stevena Gerrarda, a potem czekanie na szansę w kontratakach. W sobotę w spotkaniu w Premiership było nieco inaczej, Liverpool w pierwszej połowie miał przewagę, ale ten mecz dla obu stron był eksperymentem.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Piłka nożna
Mateusz Skrzypczak. Z Poznania przez Białystok do kadry
Piłka nożna
Wojciech Szczęsny zostanie w Barcelonie na dłużej? Rozmowy już trwają
Piłka nożna
Pierwsze w tym roku zgrupowanie kadry. Robert Lewandowski: zaczynamy od zera
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Zgrupowanie reprezentacji. Odzyskać zaufanie kibiców
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Piłka nożna
Remontada Barcelony, Atletico na kolanach. Gol Roberta Lewandowskiego w hicie w Madrycie
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń