Reklama
Rozwiń
Reklama

Decydowały karne

Zwycięstwo Legii i burdy warszawskich kibiców. Po słabym meczu, bezbramkowym remisie i dogrywce, Legia wygrała z Wisłą Kraków w rzutach karnych 4-3

Publikacja: 14.05.2008 00:32

Decydowały karne

Foto: Rzeczpospolita

Finał miał być świętem futbolu, przystawką do mistrzostw Europy, ale okazał się przeciętnym meczem, jakich większość w lidze. Zaskoczenie tym większe, że grały dwie najlepsze polskie drużyny, a w wyjściowych składach znalazło się dziesięciu reprezentantów kraju, w tym czterech powołanych do kadry na Euro.

Jeden z nich, Radosław Matusiak, miał być rezerwowym, ale wpisany do protokołu Paweł Brożek źle się poczuł i Matusiak musiał zająć jego miejsce. Grał tak wolno i ospale, że jeśli nie poprawi formy przez trzy tygodnie, to kadra nie będzie z niego miała żadnego pożytku (Leo Beenhakker był na meczu). Nic dziwnego, że po przerwie już Matusiaka nie zobaczyliśmy.

Obydwie drużyny znają się bardzo dobrze, każda z nich zdawała sobie sprawę, że ruszenie do ataku bez opamiętania może się źle skończyć. Ale Jan Urban wystawił dwóch napastników – Takesure Chinyamę i Bartłomieja Grzelaka, mimo że bliższe jest mu ustawienie tylko z jednym, wysuniętym.

Niezależnie od koncepcji obydwu trenerów gra toczyła się głównie w środku boiska. Pierwszy strzał oddał Mauro Cantoro dopiero w 10. minucie. Przez prawie 25 minut lekką przewagę miała Wisła, ale to Legia była bliższa zdobycia gola. Po akcji Grzelaka lewą stroną obrońcy Wisły zablokowali Miroslava Radovicia (legioniści domagali się rzutu karnego), a strzał Chinyamy wybił z linii Cleber. Aktywny był w tej części Roger Guerreiro, ale albo nie trafiał w bramkę, albo jego podania nie dochodziły do partnerów. Przez kilka początkowych minut drugiej połowy było więcej emocji niż w całej pierwszej. Najpierw po podaniu Marcina Baszczyńskiego Rafałowi Boguskiemu zabrakło kilku centymetrów, żeby skierować piłkę do bramki. Potem przewagę zdobyli warszawianie.

Kiedy Legia złapała rytm, warszawscy kibice postanowili jej przeszkodzić. Zapalili race i zaczęli nimi rzucać w trybunę zajmowaną przez kibiców Wisły. Sędzia przerwał mecz, na stadion musiała wejść policja. Przerwa, podczas której kibice obydwu drużyn prześcigali się w inwektywach, trwała około 10 minut.

Reklama
Reklama

W dogrywce groźny strzał Rogera Mariusz Pawełek wybił na róg. Urban postawił na młodzież, a Kamil Majkowski i Ariel Borysiuk walczyli, zdając sobie sprawę, że to najważniejszy mecz w ich życiu. Wisła kontratakowała, ale poza rzutami wolnymi nie udało się jej wypracować żadnej szansy.

W rzutach karnych więcej szczęścia miała Legia. Jan Mucha obronił strzały Jeana Paulisty oraz Marcina Baszczyńskiego i legioniści wygrali 4-3. Piłkarzem meczu, zdaniem dziennikarzy, został Roger.

W nagrodę otrzymał mercedesa, choć tak naprawdę na tę premię nie zasłużył nikt.

LEGIA WARSZAWA – WISŁA KRAKÓW 0:0 po dogrywce, karne 4-3.

Żółte kartki: M. Cantoro, J. Paulista, Cleber (Wisła); J. Wawrzyniak, W. Szala, K. Majkowski, Roger, A. Borysiuk (Legia). Sędziował G. Gilewski (Radom). Widzów 4500.

Legia: Mucha - Szala, Astiz, Choto, Wawrzyniak - Radović, Vuković, Roger, Rybus (89, Majkowski) - Grzelak (93, Borysiuk), Chinyama (112, Smoliński).

Reklama
Reklama

Wisła: Pawełek - Baszczyński, Głowacki, Cleber, Piotr Brożek - Łobodziński (60, Jirsak), Cantoro, Sobolewski, Boguski (99, Diaz), Zieńczuk - Matusiak (46, Paulista).

Rzuty karne: Głowacki 0-1, Szala 1-1, Zieńczuk 1-2, Roger 2-2, Cleber 2-3, Smoliński 3-3, Paulista 3-3, Vuković 3-3, Baszczyński 3-3, Wawrzyniak 4-3.

Finał miał być świętem futbolu, przystawką do mistrzostw Europy, ale okazał się przeciętnym meczem, jakich większość w lidze. Zaskoczenie tym większe, że grały dwie najlepsze polskie drużyny, a w wyjściowych składach znalazło się dziesięciu reprezentantów kraju, w tym czterech powołanych do kadry na Euro.

Jeden z nich, Radosław Matusiak, miał być rezerwowym, ale wpisany do protokołu Paweł Brożek źle się poczuł i Matusiak musiał zająć jego miejsce. Grał tak wolno i ospale, że jeśli nie poprawi formy przez trzy tygodnie, to kadra nie będzie z niego miała żadnego pożytku (Leo Beenhakker był na meczu). Nic dziwnego, że po przerwie już Matusiaka nie zobaczyliśmy.

Reklama
Piłka nożna
Legia i Raków w Lidze Konferencji. Zabrakło trochę szczęścia
Materiał Promocyjny
Aneta Grzegorzewska, Gedeon Richter: Leki generyczne też mogą być innowacyjne
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Festiwal zwrotów akcji w meczu Barcelony w Brugii
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Liverpool wstał z kolan, Bayern podbił Paryż
Piłka nożna
Rosjanie kuszą Xaviego. Były trener Barcelony odmawia
Materiał Promocyjny
Osiedle Zdrój – zielona inwestycja w sercu Milanówka i… Polski
Piłka nożna
Katastrofa Legii. Rozstanie z Edwardem Iordanescu
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama