Sztuka bronienia honoru

Wisła - Barcelona 1:0. Po raz pierwszy polska drużyna pokonała Barcelonę, po raz kolejny jednak nie zakwalifikowała się do Ligi Mistrzów. Nawet w Krakowie nie wiedzą, czy bardziej się cieszyć, czy smucić

Publikacja: 26.08.2008 22:51

Sztuka bronienia honoru

Foto: Fotorzepa, Pio Piotr Guzik

Dziennikarze z Katalonii jeszcze dzień przed meczem pytali Josepa Guardiolę przede wszystkim o to, czy Samuel Eto’o na pewno zostanie w drużynie. Wisłą nie przejmowali się zupełnie, bo przecież Pep, jak mówią o trenerze Barcelony, przywiózł do Krakowa najsilniejszy skład z możliwych.

Gwarancją sukcesu była jego ambicja. Pep nienawidzi przegrywać i uczy tej nienawiści swoich graczy. Chciałby, aby wygrywali każdy mecz. Guardiola widział na własne oczy, jak zwalniają Franka Rijkaarda głównie za to, że jego piłkarze nie radzili sobie w meczach poza własnym stadionem. Spotkanie z Wisłą miało pokazać, że to nie problem zawodników prowadzonych przez Pepa. Trener chciał też udowodnić, że da się wygrać wszystkie mecze w okresie przygotowawczym, da się przejąć jedną z dwóch największych drużyn na świecie bez niemal żadnego szkoleniowego dorobku i odnosić z nią sukcesy głównie z powodu – jak mówi – „bordowo-granatowego serca”.

Guardiola w pierwszej połowie nie podnosił się z ławki rezerwowych. Zbliżenia na jego twarz pokazywały oblicze tyle zdziwione, co przerażone. Jego wielka drużyna, którą wycenia się na blisko 400 milionów euro, miała problemy z przeciwnikiem, nie dość że ubogim, to jeszcze przetrzebionym kontuzjami.

Konferencja prasowa poprzedzająca mecz okazała się mieć sens dopiero wtedy, gdy po golu Clebera gospodarze objęli prowadzenie, a goście za bardzo nie mieli pomysłu, co zrobić, by wreszcie pokonać Mariusza Pawełka. Wcześniej, kiedy Pep mówił o tym, że w pierwszym wygranym 4:0 meczu jego zawodnicy mieli problemy z Wisłą, nikt mu nie wierzył. Tak samo, jak Maciejowi Skorży, który wydawało się, że tylko w przypływie szaleństwa mógł dojść do wniosku, iż chociaż nie mogą zagrać Mauro Cantoro, Radosław Sobolewski i Arkadiusz Głowacki – znajdzie sposób na Barcelonę.

Skorża sposób znalazł i nie dziwne, że kibice po ostatnim gwizdku najdłużej skandowali jego nazwisko. Pokazał klasę, bo doprowadził polską drużynę do pierwszego zwycięstwa nad Barceloną, mimo że Wisła nie została przed sezonem odpowiednio wzmocniona. Trener Guardiola zapytany, czy gdyby we wtorek prowadził Wisłę, poradziłby sobie z Barceloną, zaniemówił. Pytanie uznał za niedorzeczne, jednak pracując w klubie, któremu właśnie zapięto na ostatni guzik 380-milionowy budżet, w sytuacji Skorży zwyczajnie nie potrafił się postawić.

Trudno nawet określić, co było kluczem do sukcesu mistrzów Polski. Piłkarze Wisły byli dobrze umotywowani, chcieli zmazać plamę, jaką był wynik z Camp Nou, grali też na luzie, bo przecież nikt się nie oszukiwał, że kwestia awansu nie została wcześniej rozstrzygnięta. Nie zmierzyli się jednak z rywalem, któremu się nie chciało. Opuszczający boisko w Krakowie zawodnicy z Katalonii wyglądali na sfrustrowanych. Kiedy wsiadali do autokaru, było cicho, jak makiem zasiał, ale ponieważ Guardiola lubi wszystkie swoje żale wylewać natychmiast, a nie jak czasami Rijkaard – po trzech tygodniach – podróż powrotna zapowiadała się na głośną i burzliwą.

Wisła grała szybko, wykorzystana sytuacja nie była jedyną, jaką sobie stworzyła, Barcelonie brakowało szczęścia, bo tych sytuacji miała jeszcze więcej. Oczywiście Barcelona nie walczyła o awans, tyle że Wisła też nie. To był mecz o honor i dla Guardioli lepiej jednak byłoby, gdyby wysłał do Krakowa młodzież po naukę. Historycznego zwycięstwa polskiego klubu nad wielkim rywalem nie ma sensu wypisywać na sztandarach, ale z takiego rezultatu nie wypada się też nie cieszyć. Piłkarze Skorży byli skromni, uratowali, co było do uratowania, a teraz modlą się już o mniej znanego i dużo słabszego rywala w Pucharze UEFA.

Bramka: Cleber (52). Żółte kartki: Piotr Brożek (Wisła), T. Henry (Barcelona). Sędziował L. Michel (Słowacja).

Widzów 14 000.

Wisła: M. Pawełek - P. Singlar, M. Baszczyński, Cleber, Piotr Brożek - W. Łobodziński (82-P. Małecki), Junior Diaz, T. Jirsak, R. Boguski (68-A. Niedzielan), M. Zieńczuk (90-T. Dawidowski) - Paweł Brożek

Barcelona: V. Valdes - D. Alves, C. Puyol, G. Piquet, E. Abidal - S. Keita, A. Iniesta (66-A. Hlieb), Y. Toure, X. Hernandez (57-E. Gudjohnsen), T. Henry - S. Eto'o (73-B. Krkić)Pierwszy mecz 0:4 – awans Barcelony.

Maciej Skorża, trener Wisły

Szkoda, że odpadliśmy, ale na osłodę pozostaje nam świetny mecz i pokonanie jednej z najlepszych drużyn na świecie. Graliśmy z Barceloną jak równy z równym, wznieśliśmy się na wyżyny swoich umiejętności. Trener Josep Guardiola mówił mi, że traktuje ten mecz jako przetarcie przed ligowym meczem z Numancią i wiedziałem, że nie ma co liczyć na taryfę ulgową. My po meczu na Nou Camp chcieliśmy coś udowodnić samym sobie. Mieliśmy pretensje o styl, jaki pokazaliśmy w Barcelonie, wiedzieliśmy, że stać nas na dużo więcej. W rewanżu Wisła nie miała słabych punktów i to było naszą siłą. Chociaż odniosłem bardzo prestiżowe zwycięstwo, w swojej karierze wyżej cenię pokonanie Beitaru, po którym wywalczyliśmy awans do kolejnej rundy.

Josep Guardiola, trener Barcelony

Ta porażka bardzo boli, odbyliśmy ważną dla nas lekcję. Przez najbliższe dni będę starał się zrozumieć, co się stało, że nie potrafiliśmy wygrać w Krakowie. To nieprawda, że nie walczyliśmy o zwycięstwo. Cieszę się, iż mimo dobrego wyniku w pierwszym meczu, również w rewanżu nie cofnęliśmy się do obrony i mieliśmy okazje do strzelenia gola. Tyle że kilka z nich powinniśmy wykorzystać. Teraz jednak pora na fazę grupową, chciałbym w niej trafić na silnych rywali, po to by dalej się uczyć.

Piłka nożna
Liga Mistrzów. Paris Saint-Germain wygrywa, ale nadal stoi nad przepaścią
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Real Madryt odrabia straty. Kylian Mbappe z kontuzją
Piłka nożna
Manchester City czeka na werdykt. Ma 115 zarzutów
Piłka nożna
Paris Saint-Germain może odpaść już w fazie ligowej. To nie jest gra komputerowa
Materiał Promocyjny
Świąteczne prezenty, które doceniają pracowników – i które pracownicy docenią
Piłka nożna
Atalanta Bergamo. Piękny lider Serie A