Do największych sensacji doszło na boiskach w Bremie i Rzymie. Werder, z reprezentantami kilku krajów w składzie, grał z cypryjską drużyną Anorthosis, uważaną za jedną z najsłabszych spośród 32, jakie biorą udział w najważniejszej europejskiej rywalizacji. Być może świadomość niskiej wartości przeciwnika sprawiła, że nawet zdyscyplinowani Niemcy nie potraktowali go poważnie. A kiedy zorientowali się, że popełnili błąd, było już za późno.
Werder miał sporą przewagę, bo inaczej ten mecz nie mógł wyglądać. Różnica w umiejętnościach graczy obydwu drużyn była zbyt duża, w dodatku Cypryjczycy nie stosowali samobójczej taktyki, tylko bronili się, czekając na kontry. Werder mógł się więc wyszaleć i robił to, tyle że bez żadnego efektu. Szczególnie aktywny był szwedzki skrzydłowy Markus Rosenberg, a mało widoczny – najbardziej znany zawodnik Werderu Brazylijczyk Diego. Anorthosis mądrze się bronił i utrzymał bezbramkowy remis do końca.
Łukasz Sosin przebywał na boisku do 58. minuty, wtedy jego miejsce zajął pomocnik Georgios Panagi, co wynikało z defensywnej taktyki Cypryjczyków. Drugi Polak, który mógł wczoraj zagrać – Mariusz Lewandowski, nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych Szachtara. Ukraińcy łatwo poradzili sobie z FC Basel.
Inną sensacją pierwszych meczów było zwycięstwo rumuńskiego Cluj nad AS Roma w Rzymie. Włosi, z Francesco Tottim, wieloma innymi gwiazdami, wzmocnieni od nowego sezonu norweskim obrońcą Johnem Arnem Riise (transfer z Liverpoolu) i napastnikiem Julio Baptistą (z Realu, za 9 mln euro), byli faworytem.
Mecz rozpoczął się zgodnie z oczekiwaniami – od ładnego gola zdobytego głową przez 35-letniego kapitana Romy Christiana Panucciego. Ale dwa kolejne, obydwie lewą nogą, strzelił pomocnik Cluj 24-letni Argentyńczyk Emmanuel Juan Culio. W wyjściowej jedenastce Cluj znalazło się tylko trzech Rumunów, w kadrze klubowej jest 20 cudzoziemców, w tym aż dziewięciu z Ameryki Południowej. I chociaż nie mają znanych nazwisk, grają bardzo dobrze.