– Listu nie widziałem, ale mam nadzieję, że UEFA i FIFA nie dzielą swoich członków na kraje pierwszej i drugiej kategorii. Zastosowaliśmy wariant włoski, czyli kuratora sportowego, a nie rządowego. Wszyscy wskazywali, że to jest droga, którą świat sportu akceptuje. Włochom nikt nie groził zawieszeniem. Może ktoś szefom FIFA i UEFA przedstawił Trybunał Arbitrażowy jako ciało rządowe? – zastanawiał się Drzewiecki. Minister chce rozmawiać z władzami światowego futbolu, a działacze PZPN chcą rozmów z ministerem.
– Do 23 października musimy osiągnąć porozumienie – powiedział rzecznik PZPN Zbigniew Koźmiński, którego kurator odwołał ze stanowiska. – Ale nie możemy nic zrobić, dopóki sam minister się nie odezwie, ponieważ z naszego punktu widzenia wszystko przebiega prawidłowo. Kurator ma prawo być w związku, ale powinien współpracować z zarządem, a nie wyganiać stąd ludzi.
Wczoraj po godzinie 17 zebrał się zarząd PZPN złożony w dużym stopniu z działaczy będących delegatami na zjazd. Postanowiono złożyć wniosek o odwołanie Roberta Zawłockiego z funkcji kuratora lub zastąpienie go inną osobą. Decyzje jakie podjął do tej pory uznano za nieobowiązujące. Działacze postanowili utrzymać termin 30 października, jako najbardziej odpowiedni na nadzwyczajny zjazd. – W środę ogłosimy listę kandydatów na prezesa, jacy zgłosili się do północy 30 września - powiedział Koźmiński. Kandydujący na prezesa Grzegorz Lato uważa, że decyzja ministra jest niepotrzebnym dzieleniem środowiska.
– Oczywiście trzeba rozmawiać, bo rozumiem, że ministrowi Drzewieckiemu też zależy na tym, żeby piłka była czysta i zdrowa. Tylko szkoda, że posłużył się drastycznymi metodami. Zarzucanie nam, że złamaliśmy statut, bo zarząd działał w składzie 32- zamiast 35-osobowym, jest bzdurą. Czy przez to był nielegalny? Jeśli na sali obrad Sejmu nie ma 460 posłów, tylko 400, to Sejm jest nielegalny? To jest szukanie na siłę kija, żeby psa uderzyć. Ja już jestem kombatantem wojen PZPN z ministerstwem. Odwoływał mnie minister Lipiec i gdzie on teraz jest, a gdzie ja? – pyta Lato.
Zbigniew Boniek, też kandydat na prezesa, oburza się sugestiami, jakoby to on stał za decyzjami ministra. – To obraża i mnie, i pana Drzewieckiego – powiedział „Rz” Boniek. – Właśnie lecę do Warszawy, żeby na miejscu zorientować się, o co chodzi. Nie doradzam ministrowi, bo on sam dobrze wie co robić. Ale uważam, że popełnił błąd. Powinien spotkać się z kandydatami na prezesa, powiedzieć im, czego od nich oczekuje, a potem współpracować ze zwycięzcą wyborów. Jestem przekonany, że każdy nowy prezes będzie chciał z nim współpracować. Ja na pewno.
Głos w sprawie konfliktu zabrał też Polski Komitet Olimpijski. W przekazanym do mediów komunikacie przypomniał, że Trybunał Arbitrażowy jest ciałem niezależnym, działa przy PKOl., a nie w jego strukturach. A składa się z 23 prawników, którzy są w swoich dziedzinach fachowcami.