Zaległości stwierdziła kontrola urzędu skarbowego, która zakończyła się wiosną. Związek się odwołał, ale bezskutecznie.
– To ciekawe – mówi „Rz” wiceprezes PZPN do spraw organizacyjnych Eugeniusz Kolator. – Ja o tym jeszcze nie wiem, a prasa już została poinformowana? Izba skarbowa nie ma prawa udzielać tego rodzaju informacji. Te sprawy prowadzi w imieniu związku kancelaria doradztwa prawno-finansowego. Kontrola w związku rzeczywiście była. Zarządził ją wkrótce po mundialu w roku 2006 premier Kazimierz Marcinkiewicz. Odwołaliśmy się od niekorzystnej dla nas decyzji, na razie bez efektu. Trwa spór prawny na ten temat, ponieważ ma to związek z członkostwem Polski w Unii Europejskiej. Do 1 maja 2004 r. prawa telewizyjne były zwolnione od podatków, potem zostały obłożone 22-procentowym VAT. Chodzi o interpretację przepisów. Rozstrzygnięcie należy do sądu. Nie mam żadnych informacji na temat możliwości zablokowania konta PZPN. Nie ma do tego podstaw. Wszystkie podatki płacimy na bieżąco. Podchodzę do tego ze spokojem, bo pamiętam podobną sytuację sprzed kilku lat. W 2001 r. urząd skarbowy nakazał PZPN zapłacenie zaległego podatku w wysokości 28 mln zł. Zapłaciliśmy 2 mln, odwołaliśmy się do sądu. W 2005 r. uzyskaliśmy decyzję korzystną dla nas, w wyniku której urząd zwrócił nam 3,7 mln zł. Nietrudno zgadnąć, dlaczego informacja o zaległościach, z podaniem kwoty, ukazuje się akurat teraz.
– Postępowanie kontrolne w Polskim Związku Piłki Nożnej trwało od 2006 r. i zakończyło się w 2008. Zakres kontroli i jej wyniki objęte są tajemnicą skarbową. Decyzję urzędu kontroli skarbowej, który prowadził kontrolę, podtrzymała Izba Skarbowa w Warszawie – powiedziała w rozmowie z PAP rzeczniczka Ministerstwa Finansów Magdalena Kobos.
– Mamy kilka możliwości prawnych, z których będziemy mogli w tej sytuacji skorzystać – dodaje wiceprezes Kolator. – Począwszy od skargi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego i wniosku o wstrzymanie egzekucji, przez możliwość dobrowolnej zapłaty, po wniosek o umorzenie. Gdy trafi do nas oficjalna decyzja organów skarbowych, podejmiemy stosowną decyzję. Na razie traktuję to wszystko jako jeszcze jedną sensację wpisującą się w modę napaści na PZPN.
– Nie mogę komentować czegoś, o czym oficjalnie nie wiem. Żadnych pism w tej sprawie nie otrzymaliśmy – powiedział „Rz” prezes PZPN Michał Listkiewicz. – Każdy widzi, że codzienna akcja przeciw związkowi i ciosy z różnych stron to nie przypadek. Dlaczego akurat teraz? Będzie zjazd, wybierzemy nowe osoby, dajmy im szansę. Jeśli ktoś koniecznie chce walczyć z ludźmi w PZPN, niech walczy. Ale niech nie niszczy związku. W umowie między PZPN a UEFA jest napisane, że związek, który zbankrutuje, traci prawo organizacji mistrzostw Europy. Czy komuś na tym też zależy?