[b]Rz: Ma pan przy Łazienkowskiej swoje ulubione miejsce?[/b]
[b]Maciej Skorża:[/b] Mam. Na samej górze krytej trybuny, nad lożą prasową. Lubiłem tam siadać, bo z żadnego miejsca nie widać boiska tak dobrze, a do tego można było zajrzeć dziennikarzom przez ramię na monitor i zobaczyć powtórkę. Siedziałem tam, gdy Legia Mirosława Jabłońskiego przegrywała mecz o mistrzostwo z Widzewem, tracąc trzy bramki w pięć minut. Ale też wtedy, gdy eliminowała z Pucharu UEFA Panathinaikos po golu Cezarego Kucharskiego w ostatniej minucie, a obok mnie siedział Argentyńczyk Juan Jose Borelli, gwiazda Greków, który akurat nie mógł wtedy zagrać.
[b]Mecze z Legią są dla pana najważniejsze w sezonie?[/b]
Szczególne. Ze względu na wspomnienia z pracy w Warszawie, ale przede wszystkim na to, czym Legia jest dla innych drużyn. Dziś bardzo silne są Lech, Polonia Warszawa, ale jednak nadal to na Legię wszyscy mobilizujemy się najbardziej.
[b]Nie ma pan z ostatniej ligowej wizyty na Łazienkowskiej najlepszych wspomnień. Przyjechał pan z Wisłą pewną już mistrzostwa i przegrał 1:2.[/b]