Ja za ciebie, ty za mnie

Jan Urban - trener Legii o jesieni w lidze, polocie Lecha i hiszpańskich walizkach z pieniędzmi

Aktualizacja: 09.12.2008 07:49 Publikacja: 08.12.2008 19:07

Ja za ciebie, ty za mnie

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

[b]"Rz": Lech w tabeli wyprzedza Legię o włos, tylko bilansem bramek, ale w powszechnej świadomości jest daleko przed wami. Gdy pan oglądał mecz Lech-Deportivo La Coruna, pomyślał pan: „Moi piłkarze też mogliby tak zagrać”?[/b]

Jan Urban: Nie oglądałem całego meczu, bo żona przełączała na film, też dość ciekawy. Wiem co Lech potrafi, w wielu spotkaniach grał naprawdę widowiskowo, z polotem, ale miał też w lidze swoje problemy, wpadki. To właśnie europejskie puchary zapewniły mu opinię drużyny górującej tej jesieni nad resztą. I słusznie, bo w Europie gra jak równy z równym, zdobywa doświadczenie, buduje swoją legendę. Trzymam za nich kciuki. Legii się start w europejskich pucharach nie udał, choć uważam że FK Moskwa to nie był rywal ponad nasze siły. Mieliśmy wtedy różne problemy, nie ze wszystkimi piłkarzami mogłem pracować w okresie przygotowawczym. Tym bardziej zazdroszczę Lechowi pucharowych sukcesów.

[b]Roberta Lewandowskiego też pan zazdrości? Mógł grać w Legii, ale podobno uważał pan, że znalazłoby się dla niego miejsce tylko w Młodej Ekstraklasie. [/b]

Dziś widzę, że bardzo by nam się przydał, ale gdy podejmowaliśmy decyzję, sytuacja była trochę inna. Byłem na jego dwóch meczach w drugiej lidze i może to mój pech, że akurat te mecze były bardzo słabe. A wiedziałem, że chodzi o zawodnika, który będzie kosztował co najmniej milion złotych. Teraz talent Lewandowskiego rozbłysł w Lechu, z korzyścią dla polskiej piłki. Stało się i już nie odstanie, nie ma co dywagować.

[b]Zamiast Lewandowskiego ma pan zastęp mało przydatnych Hiszpanów, w tym Inakiego Descargę, bohatera afery korupcyjnej w Primera Division. Pan długo grał w Hiszpanii. W ustawionych meczach też?[/b]

Nie. Spotykałem się tylko z takimi sytuacjami, że gdy dwie drużyny potrzebowały w danym meczu remisu, to był remis. Ale to się zdarzało i w mistrzostwach Europy, i świata. Natomiast w Hiszpanii głośno się mówi o premiach za zwycięstwa, wypłacanych przez inny klub temu, który pokonał jego rywala w walce o utrzymanie czy mistrzostwo. Takie premie są nielegalne, ale jak się zbliża koniec sezonu, to w gazetach obowiązkowo są zdjęcia walizek z pieniędzmi. Niby żarty, ale... Nigdy nic nie wiadomo. Tyle, że w Hiszpanii sprzedawanie meczów to jednak byłaby gra nie warta świeczki. Piłkarze tam tak dobrze zarabiają, że boją się zaryzykować. Łapówka to zawsze ryzyko, po co dla kilku tysięcy euro tracić możliwość zarabiania milionów. U nas było inaczej, bo wolny rynek wiele klubów zostawił na lodzie, zaczęły się problemy z wypłacalnością. Piłkarze mieli zapisane w kontraktach ogromne pieniądze, ale wirtualne, bo ich nie dostawali. Więc dorabiali inaczej i tak korupcja zaczęła kwitnąć.

[b]Ale Descarga grał akurat w biednym Levante, więc mógł się skusić.[/b]

Czekamy jak się rozwinie sytuacja w Hiszpanii i wtedy zareagujemy. Inakiemu nie będzie łatwo się z tego wytłumaczyć. W internecie można posłuchać nagrania jego rozmowy z prezesem Levante. Słuchałem. To jego głos.

[b]Jest pan zadowolony z tego, co drużyna osiągnęła w lidze tej jesieni? W ubiegłym roku po 17 kolejkach mieliście o jeden punkt więcej.[/b]

Mieliśmy, a i tak wiedzieliśmy, że gramy tylko o Puchar UEFA, bo Wisła była już poza zasięgiem. Tamten sezon był pod pewnymi względami nienormalny, rzadko się zdarza taka dominacja jednego zespołu. A teraz poziom ligi się wyrównał, i to w górę, a nie w dół. Wiele wnieśli beniaminkowie, w tym sezonie znacznie trudniej jest wygrać na wyjeździe niż w poprzednim. Każdemu zdarzyły się takie wpadki jak nam w drugiej kolejce z Odrą. gdy przegraliśmy w fatalnym stylu 0:2.

[b]Wtedy mówiło się nawet o pana dymisji...[/b]

Nie miałem żadnego sygnału od władz klubu, że to wchodzi w grę. Ale zdawałem sobie sprawę, że jak się zdarzy następna wpadka, to mogą rozważyć pożegnanie ze mną. Ale wpadki nie było.

[b]Zaskoczył pana kryzys Wisły?[/b]

Nie wiem, czy można mówić o kryzysie. Po prostu rok temu niektórzy jej piłkarze mieli sezon życia, a teraz mają zwyczajny. Tak jak Marek Zieńczuk: poprzedniej jesieni niemal każdy jego strzał wpadał do siatki, a teraz nie ma żadnego gola. Ale prawdziwy Zieńczuk to nie jest ani ten, który strzela 12 goli w jednej rundzie, ani ten który nie strzela żadnego. Jeśli chodzi o gole, mamy podobne problemy jak Wisła. Jeśli u nich nie strzela gola Paweł Brożek, a u nas Takesure Chinyama, to jest kłopot z wygrywaniem. Wisła miała też ogromnego pecha, że w eliminacjach Ligi Mistrzów trafiła na Barcelonę, a potem w Pucharze UEFA na Tottenham. Może to był Tottenham w kryzysie, ale jego możliwości i tak są niesamowite. Chwała Wiśle za zwycięstwo nad Barceloną w Krakowie. Przecież Barca w okresie przygotowawczym nie przegrała żadnego meczu, a do dziś jedyne drużyny, które ją pokonały, to Numancia w pierwszej kolejce Primera Division i właśnie Wisła. Tę Barcelonę, którą się zachwycamy tydzień w tydzień.

[b]Futbol chyba nie jest sprawiedliwy, jeśli Brożek, tak mocno pracujący dla drużyny, ma w klasyfikacji strzelców tyle samo bramek co Chinyama. Jako były napastnik nie dostaje pan czasami szału, patrząc na to co robi Takesure?[/b]

Pewnie że dostaję. Powinien być bardziej zaangażowany w przeszkadzanie rywalowi. A Takesure lubi sobie część meczu przestać. Rzuca kotwicę i trzeba go zmuszać do wysiłku w defensywie.

[b]Jak już dostaje piłkę to też bywa irytująco bezmyślny... [/b]

Trzeba mieć do niego cierpliwość i zaufanie. On marnuje sytuacje, bywa zupełnie niewidoczny, ale też w każdej chwili może strzelić bramkę. Pokazał to nie raz. A do tego naprawdę potrafi podawać, dobrze i zaskakująco, tylko za rzadko to robi. Ale już jest dużo lepiej, bo na początku właściwie nie podawał nikomu, strzelał z każdego miejsca. Nie wiem, może to menedżer miał na niego taki wpływ i mówił mu, że jak nie będzie strzelał goli, to go nie docenią. W każdym razie udało nam się go przekonać, że docenimy go również wtedy, jeśli będzie pracował na kolegów.

[b]Co było największym rozczarowaniem jesieni? Upadek Górnika Zabrze?[/b]

Tak. Pierwszy sezon po wejściu firmy Allianz był w Zabrzu bardzo udany, sytuacja finansowa się ustabilizowała i wydawało się, że teraz już wszystko pójdzie w dobrym kierunku. I nagle taki zawód. Myślę, że część zawodników mogła po prostu nie wytrzymać presji.

[b]Są w naszej lidze dwie szkoły trenowania: na nos i na laptopa. Franciszek Smuda należy do tej pierwszej, a pan?[/b]

Na laptopa, choć nos też się przydaje. Doświadczenie z czasów gry w piłkę to nieoceniona pomoc. Ale najważniejsze, według mnie, to być szczerym wobec zawodników i stawiać zespół ponad wszystko. Nigdy pojedynczy piłkarz nie będzie u mnie ważniejszy od całości, choćby był geniuszem. „Ja za ciebie, ty za mnie” - to mi się udało w Legii zbudować. Gdy przychodziłem, nie było z tym najlepiej, sami zawodnicy przyznawali, że szatnia jest podzielona. Od pierwszego treningu powtarzałem im, że nawet najlepsze drużyny świata sobie nie radzą, jeśli przestają być grupą. I z tego co widzę, uwierzyli mi.

Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?
Piłka nożna
Robert Lewandowski kontuzjowany. Czy opuści El Clasico?
Piłka nożna
Czy Carlo Ancelotti opuści Real Madryt i poprowadzi reprezentację Brazylii
Piłka nożna
Ekstraklasa czekała na taki przełom w Europie. Nie wolno tego zepsuć
Piłka nożna
Liga Konferencji. Legia pokonała Chelsea, miła niespodzianka w Londynie