Więcej niż mecz

U jednych spokój, u drugich burza. Derby Europy dawno nie miały tak zdecydowanego faworyta. Barcelona gromi nawet najsilniejszych

Aktualizacja: 14.12.2008 09:33 Publikacja: 13.12.2008 02:23

Więcej niż mecz

Foto: AP, Bernat Armangue Bernat Armangue

Na Camp Nou w tym sezonie jest bardzo niska frekwencja. Często ligowe mecze ogląda tylko 60 tysięcy ludzi, a te w Lidze Mistrzów, od kiedy kwestia awansu do fazy pucharowej była przesądzona – nawet dwa razy mniej. To paradoks, że klub musiał rozpocząć kampanię zachęcającą do przychodzenia na stadion akurat w takim momencie.

Josep Guardiola z rozsypanych przez Franka Rijkaarda klocków szybko zbudował prawdziwą drużynę. Latem, kiedy dopiero dopasowywał poszczególne elementy, wydawało się, że chce dokonać niemożliwego. Barcelona bez Ronaldinho i Deco miała wziąć się do pracy. Guardiola zmobilizował nawet Samuela Eto’o, wystawiając go na listę transferową.

[srodtytul]Nowy Eto'o[/srodtytul]

Kameruńczyk nie odzywał się do nowego trenera, ale trenował tak, że to Guardiola robił wszystko, by zatrzymać go na Camp Nou, i teraz nie wyobraża sobie bez niego ataku.

Eto’o z 14 golami przewodzi klasyfikacji strzelców. Barcelona w Primera Division zdobyła 44 bramki, drugi pod względem skuteczności Real – tylko 33. Ważniejsze jednak, że Barcelona straciła tylko dziewięć goli, przy aż 24 Realu. Drużyna Guardioli, atakując, nie zapomina o obronie.

Wyniki muszą budzić szacunek: Valladolid 6:0, Almeria 5:0, Atletico 6:1, Gijon 6:1, Valencia 4:0, Sevilla 3:0. Kolejne zwycięstwa stały się tak oczywiste, że tych kibiców, którzy już pofatygują się na Camp Nou, coraz trudniej zadowolić. Guardiola przyznaje, że jego zawodnicy są zakładnikami coraz wyższych zwycięstw.

[srodtytul]Strach Schustera[/srodtytul]

Być może Bernd Schuster, oglądając to, co pokazuje Barcelona, zamiast nabrać szacunku, najadł się strachu. Po kolejnej porażce, tym razem z Getafe 0:1 na własnym boisku, stwierdził, że na Camp Nou Real Madryt pojedzie tylko po to, żeby się nie skompromitować. Takie deklaracje w takim klubie to jak strzał w stopę. Dyrektor sportowy Predrag Mijatović uznał, że warto zapłacić 4,5 miliona euro odprawy, byle tylko człowiek bojący się Barcelony nie siedział już na ławce rezerwowych w Madrycie.

Hiszpańska prasa pisze, że w Realu potrzeba głębszych zmian, nawet odejścia Mijatovicia i dymisji prezydenta Ramona Calderona. Całe lato zmarnowali na kuszenie Cristiano Ronaldo, a później obudzili się tak późno, że mają już dziewięć punktów straty do lidera, a w tabeli zajmują dopiero piąte miejsce, i kibice nie mają do nich zaufania.

Do odegrania głównej roli nowy trener Realu Juande Ramos nadaje się jak mało kto. Były trener Sevilli, z którą dwa razy zdobył Puchar UEFA, tak jak szybko awansował do grona wybitnych trenerów, tak szybko z niego wypadł. Z Hiszpanii odszedł do Tottenhamu Hotspur, gdzie zasłynął najgorszym od 25 lat startem w Premiership (dwa punkty w ośmiu meczach) i wprowadzeniem specjalnej diety. Kiedy już odszedł z Londynu, piłkarze przyznawali, że trener nie pozwalał im jeść w dniu meczu, dlatego byli głodni.

Real przegrał trzy z ostatnich czterech meczów ligowych, a teraz jedzie do Barcelony, więc potrzebował trenera kamikadze. Jeśli Real pod kierownictwem Ramosa się nie zmieni, być może i ten trener odejdzie z Santiago Bernabeu, ciągnąc za sobą ludzi z wyższych stołków.

W środowym meczu Ligi Mistrzów Ramos poprowadził Real do zwycięstwa 3:0 nad Zenitem Sankt Petersburg, decydując się na wystawienie najsilniejszego składu, wymieniając jedynie bramkarzy. Jerzy Dudek zastąpił Ikera Casillasa, i jak Ramos powiedział w wywiadzie dla madryckiego „Asa”, niewykluczone, że Polak bronił będzie także przeciwko Barcelonie. Jeśli tak by się stało, trener zacznie zjednywać sobie kibiców w nietypowy sposób: odstawiając od gry narodowego bohatera. Ale w to trudno uwierzyć.

[srodtytul]Katalończycy wierzą w zwycięstwo[/srodtytul]

Za zwycięstwo Realu bukmacherzy płacą pięć razy tyle, co za triumf Barcelony. W drużynie z Madrytu zabraknie Ruuda van Nistelrooya, Pepe, Arjena Robbena, Rubena de la Reda, Gabriela Heinzego, Mamadou Diarry i Wesleya Sneijdera. U rywali prawie wszyscy zdrowi – niepewny jest tylko występ Andresa Iniesty.

Katalończycy wierzą w wysokie zwycięstwo, jednak inaczej niż kibice – spodziewają się ciężkiej przeprawy. Z kryzysu w Realu drwią, bo podobno te dwa słowa do siebie kompletnie nie pasują, a już zwłaszcza wtedy, gdy chodzi o mecz z Barceloną.

Piłkarze Guardioli są wyjątkowo zmobilizowani. Katalończycy ostatnio pokonali Real

19 listopada 2005 roku, kiedy w najwyższej formie był Ronaldinho. W ubiegłym sezonie przegrali dwa razy, raz robili szpaler, składając hołd wychodzącemu na boisko nowemu mistrzowi Hiszpanii, a takich rzeczy szybko się nie zapomina.

Oficjalna strona ligi hiszpańskiej [link=http://www.lfp.es]www.lfp.es[/link]

[ramka]Kiedy Barcelona gra z Realem, Europa wstrzymuje oddech. Początek meczu w sobotę o 22. Transmisja w Canal+ Sport. Na zdjęciu Argentyńczyk Leo Messi faulowany przez Portugalczyka Pepe podczas majowego spotkania w Madrycie[/ramka]

Na Camp Nou w tym sezonie jest bardzo niska frekwencja. Często ligowe mecze ogląda tylko 60 tysięcy ludzi, a te w Lidze Mistrzów, od kiedy kwestia awansu do fazy pucharowej była przesądzona – nawet dwa razy mniej. To paradoks, że klub musiał rozpocząć kampanię zachęcającą do przychodzenia na stadion akurat w takim momencie.

Josep Guardiola z rozsypanych przez Franka Rijkaarda klocków szybko zbudował prawdziwą drużynę. Latem, kiedy dopiero dopasowywał poszczególne elementy, wydawało się, że chce dokonać niemożliwego. Barcelona bez Ronaldinho i Deco miała wziąć się do pracy. Guardiola zmobilizował nawet Samuela Eto’o, wystawiając go na listę transferową.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Piłka nożna
Michał Probierz rezygnuje. Kto mógłby go zastąpić? Trzy nazwiska na pierwszym planie, jeden faworyt
Piłka nożna
Koniec Michała Probierza w reprezentacji. Selekcjoner zrezygnował
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Światełko w tunelu zgasło, Michał Probierz zostaje
Piłka nożna
Cezary Kulesza dał sobie czas, Michał Probierz na razie bezpieczny
Piłka nożna
Michał Probierz nie poda się do dymisji, Cezary Kulesza wzywa go na rozmowę