Największy znak zapytania stał przy Jakubie Błaszczykowskim. Piłkarz Borussii Dortmund poleci z drużyną, jednak nie wiadomo jak długo będzie w stanie grać.
Błaszczykowski trenował przez ponad godzinę na środkach przeciwbólowych i w specjalnym stabilizatorze na klatce piersiowej, ćwiczył indywidualnie z Leo Beenhakkerem. Trener żartował nawet, że może wystąpić na środku obrony, skoro udało mu się zniechęcić do gry takiego zawodnika. W pewnym momencie Błaszczykowski poprosił o zakończenie treningu: ból wrócił, co oznacza, że zawodnik Borussii nie rozpocznie meczu w Belfaście w pierwszym składzie, ale może pojawić się na boisku, gdyby reprezentacji nie udało się objąć prowadzenia do przerwy.
Beenhakker przyznał, że dawno nie prowadził drużyny, w której różnice w przygotowaniu fizycznym byłyby tak duże. Nie chodzi nawet o podział na piłkarzy z ligi polskiej i zza granicy. - Tylko raz trenowałem z całą grupą, niektórym dawałem wolne, bo odpoczynek to też jest trening - tłumaczył.
Wczoraj boisko przed czasem opuścił Jacek Krzynówek. Bolały go łydki, ale nie przeszkodzi to w grze przeciwko Irlandii Północnej. Bartosz Bosacki, który przyjechał do Wronek z bólem kostki, czuje się już dobrze i nie wykluczone, że zagra w pierwszym składzie. Jeśli Beenhakker nie zdecyduje się zaryzykować z wystawieniem Łukasza Trałki, jako defensywnym pomocnikiem, wtedy do pomocy przesunięty zostanie Dariusz Dudka zwalniając miejsce Bosackiemu na środku obrony.
Wszystko wskazuje na to, że w ataku reprezentacji Polski wystąpi Ireneusz Jeleń. Asystent Beenhakkera Rafał Ulatowski przyznaje, że drużyna potrzebuje z przodu szybkiego, wysokiego napastnika. Innym rozwiązaniem mógłby być młody Robert Lewandowski, ale on zagra najprawdopodobniej na prawej pomocy. Taki eksperyment przeprowadzony przez Franciszka Smudę w meczu Lecha z Udinese Beenhakkerowi bardzo się spodobał. - Dużą zaletą takiego ustawienia jest to, że w razie potrzeby mamy na boisku dodatkowego napastnika bez konieczności dokonywania zmiany - tłumaczy selekcjoner.