[b]Co pan robi w środku lata w Los Angeles?[/b]
Realizuję autorskie projekty w Kalifornii, głównie w San Francisco i Sacramento, ale także tutaj w Los Angeles. Skorzystałem z okazji i postanowiłem zobaczyć w akcji jedną z najlepszych drużyn piłkarskich w Europie, a przy okazji spotkać się ze znajomymi, czyli Ronaldinho oraz Clarence Seedorfem [b]Jakie projekty pan realizuje?[/b]
Od pewnego czasu współpracuję blisko z Major League Soccer. Pomagam amerykańskim klubom w stworzeniu lepszych struktur organizacyjnych. Przylatuję do USA cztery razy w ciągu roku. Najwięcej czasu spędzam tu w trakcie lata - zawsze około 5-6 tygodni. Prowadzę szkolenia dla miejscowych trenerów, doradzam w kwestii pracy z młodzieżą. Sprowadzam na seminaria fachowców z Holandii. Wspólnie pracujemy nad poprawą poziomu piłki nożnej w Stanach Zjednoczonych. Pomagamy trenerom, zawodnikom. Przekazujemy własny styl, spostrzeżenia i wizję osiągnięcia sukcesu.
[b]Czy rozmawiał pan ze swoimi znajomymi z Milanu o Arturze Borucu? W końcu mija rocznica od czasu, gdy rosso-neri prowadzili negocjacje z Celtikiem Glasgow w sprawie transferu polskiego bramkarza na San Siro.[/b]
(śmiech) Nie rozmawiałem o Arturze. Uciąłem sobie dłuższą pogawędkę z trenerem Leonardo oraz oczywiście z Clarencem, ale nie mówili o Borucu.