Gdy wydawało się, że w tym sezonie ligowe emocje to będzie przede wszystkim doliczanie punktów Wiśle Kraków i obserwacja, jak rośnie jej przewaga, niespodziewanie drugi bieg wrzuciła Legia Warszawa.
Po piątkowym zwycięstwie 2:0 z Lechem Poznań, piłkarzy Jana Urbana traktuje się jako tych, którzy jeszcze mogą uratować rozgrywki. Tym bardziej że Wisła – może znudzona własną wyższością nad przeciwnikami, a może przeżywająca właśnie spadek formy – po bardzo słabym meczu pokonała Polonię Warszawa tylko 2:1.
Trudno narzekać na formę drużyny, która z ośmiu meczów tego sezonu wygrywa siedem, a tylko jeden remisuje, ale zawodnicy Macieja Skorży na oczach właściciela klubu Bogusława Cupiała i selekcjonera Stefana Majewskiego postanowili wygrać najmniejszym nakładem sił. Jak zwykle nie pomagały śpiące trybuny stadionu w Sosnowcu. Wydaje się, że nowe siły Wiśle, która przecież ma cieszyć kibiców grą, a nie tylko zwycięstwami, da powrót do zdrowia kontuzjowanych Rafała Boguskiego i Łukasza Garguły. Obaj po długiej przerwie wznowili już treningi.
Wygrywając, Wisła zwiększyła przewagę nad wiceliderem. Drugi dotychczas Ruch Chorzów bezbramkowo zremisował ze Śląskiem we Wrocławiu i ustąpił miejsca Legii, która – jak zapowiadają jej piłkarze – rozpoczyna bezpośredni atak na uciekającą Wisłę. Teraz mistrzowie Polski mają pięć punktów przewagi nad drużyną z Warszawy i aż dziewięć nad Lechem Poznań, który przecież miał walczyć o pierwsze miejsce.
[srodtytul]Zwolniony Wieczorek[/srodtytul]