Remis kadry z Ukrainą: gol Jelenia daje nadzieję

Polska – Ukraina 1:1. Znów nie ma zwycięstwa, ale udało się wreszcie strzelić gola

Publikacja: 06.09.2010 03:23

Ireneusz Jeleń strzela bramkę po czterech meczach reprezentacji Polski bez gola

Ireneusz Jeleń strzela bramkę po czterech meczach reprezentacji Polski bez gola

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

To był mecz o lepszy humor. Reprezentacja od ponad pół roku nie strzeliła gola. Kibice liczyli kolejne minuty wstydu, Franciszek Smuda robił się coraz bardziej nerwowy.

W sobotę ten wrzód przeciął Ireneusz Jeleń. W 42. minucie najpierw doskonałą interwencją zatrzymał akcję Ukraińców Artur Boruc, a potem z piłką ruszyli Polacy. Tomasz Bandrowski podał do Jakuba Błaszczykowskiego, a ten do Jelenia. Kibice odetchnęli, kiedy zobaczyli, jak napastnik Auxerre pokonuje Andrija Piatowa. – Jestem w doskonałej formie, a będzie jeszcze lepiej. Po takim podaniu minąłem tylko bramkarza i strzeliłem do pustej bramki – opowiadał potem Jeleń.

Smuda, coraz bardziej krytykowany w ostatnich tygodniach, odetchnął w sobotę nie tylko dzięki bramce Jelenia. Przywitano go w Łodzi serdecznie. Kibice krzyczeli: „Jesteś u siebie”, przypominając złote czasy, gdy prowadzony przez niego Widzew grał w Lidze Mistrzów. Na trybunach nie było jednak kompletu, a atmosfera była tak kiepska, jak ostatnio gra reprezentacji.

Kibice głównie wyzywali PZPN, mimo że kilku z nich chwaliło się, iż dostało bilety pod stadionem od Grzegorza Laty, który w ten sposób postanowił poprawić swój wizerunek. Na trybunach obok prezesa PZPN siedział Lech Wałęsa, ogłoszony w sobotę oficjalnie jedną z twarzy Euro 2012.

W sobotę reprezentacja Polski nie grała dużo lepiej niż w poprzednich meczach, ale że rywal był dość słaby, a piłkarze Smudy wreszcie zdeterminowani, pojawiła się iskierka nadziei na lepsze jutro. Przede wszystkim wrócił do bramki stary, dobry Boruc, pokazując, że dziewięć miesięcy eksperymentów Smudy ze stawianiem na Łukasza Fabiańskiego i Tomasza Kuszczaka było czasem straconym. Obrona była najlepszą formacją. Duet stoperów Michał Żewłakow – Grzegorz Wojtkowiak grał, jakby w takim zestawieniu występował od lat.

Trochę gorzej wypadł Łukasz Piszczek, za to bardzo dobrze – debiutujący w reprezentacji Sebastian Boenisch. Pod tego piłkarza Smuda stworzył specjalną taktykę – bez lewego pomocnika. Boenisch miał przed sobą dużo wolnego miejsca i mógł pokazać swoje możliwości. – Lubię się rozpędzić, takie ustawienie zostawiało mi pole do popisu, ale trochę się bałem, gdy atakowali rywale, bo często musiałem grać sam przeciwko dwóm przeciwnikom – mówił po meczu.

Na gola Polacy czekali 430 minut, mogły paść kolejne, ale Jeleń nie potrafił wykorzystać stwarzanych przez kolegów sytuacji. Dwa razy miał przed sobą tylko Piatowa i strzelał właśnie w niego. – Nie pamiętam, kiedy ostatnio tak pudłowałem. Gdybyśmy to spotkanie wygrali, nikt nie pytałby mnie o te niewykorzystane sytuacje – mówił napastnik Auxerre.

Niedokładność Jelenia zemściła się pod koniec meczu, kiedy Jewhen Selezniow wykorzystał nieporozumienie obrońców i strzelił gola na 1:1.

Ukraińcy przez długi czas nie mieli pomysłu na grę, dla Polaków byli tłem, ale jednak potrafili doprowadzić do remisu. Polacy schodzili z boiska ze spuszczonymi głowami, jakby przegrali. Michał Żewłakow, który rozegrał 98. mecz w kadrze, wyprzedził już Kazimierza Deynę i teraz goni rekordzistę Grzegorza Latę, przyznał, że trudno mu się cieszyć z poprawy gry, kiedy chwila roztargnienia nie pozwoliła drużynie zwyciężyć.

– W ostatnich minutach zabrakło nam nie tylko koncentracji, ale i sił. Ostatnio pracowaliśmy bardzo mocno, a w meczu w Łodzi tak bardzo zależało nam na zwycięstwie, że nie oszczędzaliśmy się od pierwszej minuty – mówił Rafał Murawski. Zagrał on w środku boiska z Tomaszem Bandrowskim, po lewej stronie biegał Sławomir Peszko, po prawej Błaszczykowski, a pomoc wspierał jeszcze Maciej Iwański. Pierwszy raz u Smudy w podstawowym składzie zabrakło miejsca dla Roberta Lewandowskiego. W następnym meczu w pomocy na pewno będą zmiany, nie tylko dlatego, że kontuzjowany Bandrowski opuścił już zgrupowanie.

Peszko jest cieniem siebie z poprzedniego sezonu, Iwański – chociaż uważa, że wykonał zalecenia taktyczne – za często popełniał błędy, choć trzeba mu przyznać, że walczył za dwóch. Oceny obu tych piłkarzy byłyby wyższe, gdyby nie pudła Jelenia, bo to oni podawali mu piłkę w doskonałych sytuacjach.

– Szkoda, że zapomnieliśmy, iż gra się dłużej niż 90 minut. Wszyscy mieliby teraz lepsze humory – mówił po meczu Błaszczykowski. Humory i tak są lepsze, bo wreszcie drużyna uniknęła porażki. Ostatnim zwycięstwem naszej reprezentacji pozostaje jednak marcowe 2:0 z Bułgarią.

Następna szansa już we wtorek – o 20.30 spotkanie z Australią w Krakowie.

[ramka][b]Polska – Ukraina 1:1 (1:0)[/b]

Bramki: dla Polski I. Jeleń (42), dla Ukrainy J. Selezniow (90+3). Żółte kartki:

J. Błaszczykowski, A. Boruc (Polska). Sędziował R. Irmatow (Uzbekistan). Widzów 5000.

Polska: Boruc – Piszczek, Żewłakow, Wojtkowiak, Boenisch – Bandrowski (46’ Matuszczyk), Murawski, Iwański (60’ Lewandowski) – Błaszczykowski (84’ Rybus), Peszko – Jeleń (87’ Smolarek).

Ukraina: Piatow – Romanczuk, Fedeckyj, Tymoszczuk, Kaczeridi, Szewczenko (58’ Selezniow), Alijew (54’ Polowyj), Gusiew (46’ Kożanow), Mychałyk, Krasnopirow (64’ Chudobjak), Dević (46’ Woronin). [/ramka]

[ramka][b]Franciszek Smuda, Trener reprezentacji Polski[/b]

Kiedy traci się bramkę w doliczonym czasie gry, to nawet remis odbiera się jak porażkę. Tak się właśnie czuję. Tym bardziej że mieliśmy kilka sytuacji 200-procentowych. Gdybyśmy je wykorzystali, powinniśmy wygrać 3:0 lub nawet 4:0. Ale nie narzekam, bo widzę poprawę w porównaniu z meczem z Kamerunem. Nie mam pretensji ani do Irka Jelenia marnującego sytuacje, ani do żadnego innego zawodnika. Coś się ruszyło. Artur Boruc grał bardzo dobrze i był podporą dla młodszych zawodników. Sebastian Boenisch powinien zająć miejsce na lewej obronie na stałe, bo właśnie takiego zawodnika szukamy. Ale musi grać regularnie w Werderze Brema. [/ramka]

[ramka][b]Jurij Kałytwyncew, trener reprezentacji Ukrainy[/b]

Z mojego punktu widzenia wynik był lepszy niż nasza gra. Ale jesteśmy w podobnej sytuacji jak drużyna polska. Szukamy piłkarzy na poszczególne pozycje, próbujemy różnych ustawień, w drugiej połowie popełniliśmy za dużo błędów, a mimo to zdołaliśmy wyrównać. To cieszy. Tym bardziej że nawet nasi najbardziej znani zawodnicy – Andrij Szewczenko, Anatolij Tymoszczuk czy Andrij Woronin – grali poniżej swoich możliwości. Tymoszczuk na 60 procent, Szewczenkę musiałem zmienić, bo widać było, że jest zmęczony. Zrobiłem to, bo u mnie nie grają nazwiska na koszulkach.

Piłka nożna
Piłkarski brexit? Anglicy nie wygrają Ligi Mistrzów, ale mogą zdobyć dwa inne puchary
Piłka nożna
Paris Saint-Germain - Inter Mediolan o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Finał nienasyconych
Piłka nożna
W finale Ligi Mistrzów nie będzie trzech Polaków. Inter zagra z Paris Saint-Germain
Piłka nożna
Barcelona nie wygra Ligi Mistrzów. Wrócą jeszcze silniejsi
Piłka nożna
Dembele. Geniusz z piłką przy nodze
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem