Sylwetka rywala Lecha Poznań - Red Bull Salzburg

Lech Poznań gra jutro z drużyną Red Bull Salzburg wymyśloną po to, by reklamowała napój

Aktualizacja: 29.09.2010 03:55 Publikacja: 29.09.2010 03:52

Sylwetka rywala Lecha Poznań - Red Bull Salzburg

Foto: AP, Hans Punz Hans Punz

Tydzień temu po meczu Pucharu Austrii z grającym w lidze regionalnej Blau-Weiss Linz kibice z Salzburga zastąpili drogę autokarowi z piłkarzami. Upokarzająca porażka 1: 3 była szóstym meczem z rzędu, którego mistrzowi kraju nie udało się wygrać. Kibice rozstąpili się dopiero, gdy Huub Stevens, holenderski trener Red Bulla, przeprosił ich za kompromitację, a piłkarze zgodzili się sfinansować koszty podróży fanów na dwa ligowe spotkania.

Stevens może spać spokojnie, ma pełne poparcie zarządu, który zdawał sobie sprawę, że po osłabieniu drużyny początek nowego sezonu może być ciężki. Poza kilkoma mniej znaczącymi piłkarzami z klubu odszedł także Marc Janko. Na transferze do Twente Enschede Red Bull zarobił siedem milionów euro. Janko był jednak największą gwiazdą drużyny – w sezonie 2008/2009 strzelił 39 goli, przez pięć sezonów

– 75 w 108 meczach. W zdobywaniu bramek wyręczał wszystkich, a gdy odszedł – okazało się, że nikt nie wie, jak to się robi.

Fatalną passę meczów bez wygranej Salzburg przerwał w niedzielę przy akompaniamencie gwizdów własnych kibiców. Ligowe zwycięstwo nad Ried udało się wywalczyć po jednym golu ze spalonego – strzelonym po 340 minutach posuchy. Joaquin Boghossian, którego kupowano z Urugwaju po to, by zastąpił Janko, schodził z boiska obrzucany wyzwiskami z trybun. Kibiców za słabą grę oficjalnie przepraszał nawet dyrektor Dietmar Beiersdorfer. Tak źle nie było, od kiedy w Salzburgu pojawiły się dwa byki ze znaku Red Bulla.

Obecny zespół to kaprys bogatego sponsora. Dietrich Mateschitz – Austriak kontrolujący trzy czwarte rynku napojów energetycznych na świecie – z futbolu zrobił gałąź swojego biznesu. Żeby wejść na stronę internetową klubu z Salzburga, trzeba się najpierw przedostać przez witrynę redbulls. com i sprecyzować, czy chodzi o drużynę z Salzburga, Nowego Jorku, Lipska czy Sao Paulo. Herby wszystkich wyglądają tak samo, różnią się tylko wpisaną nazwą miasta.

Mateschitz w klub z miasta Mozarta zainwestował w 2005 roku, odcinając się od historii. Zrezygnował z przedwojennego herbu, zmienił nazwę z Austria Salzburg na Red Bull i obiecał kibicom pasmo sukcesów.

Nie zadziałało. Większość fanów odwróciła się od klubu, zakładając alternatywny i rozpoczynając z nim rozgrywki od najniższej klasy. Nowy, wybudowany na mistrzostwa Europy stadion zaczął jednak zapełniać się kibicami sukcesu.

[wyimek]W niedzielę zespół Red Bull zdobył pierwszego gola od 340 minut. Ze spalonego[/wyimek]

Mateschitz zrobił z Salzburga jedyny klub w Austrii, w którym piłkarze zarabiają porównywalnie z biedniejszymi zespołami Bundesligi. Rozbudował ośrodek treningowy, wydał na transfery blisko 40 milionów euro i w pięć lat wywalczył trzy tytuły mistrzowskie, czyli tyle samo, ile udało się zdobyć Austrii Salzburg w 72-letniej historii.

Zdecydował się budować zespół od podstaw, wiedząc, że aby odnieść sukces w Austrii, nie trzeba sprowadzać z Barcelony Thierry’ego Henry’ego i Rafaela Marqueza, tak jak zrobił to w filii nowojorskiej. Teraz chce pójść krok dalej – drużyna z Salzburga ma być kuźnią talentów dla tej z Lipska, która powstała w ubiegłym roku, a już za kilka lat ma podbijać Niemcy.

W Lipsku po mistrzostwach świata został wielki stadion, a po NRD – jałowa ziemia do zagospodarowania przez wielki futbol. Ponieważ niemieckie prawo nie zezwala, by nazwa sportowa była jednocześnie nazwą klubu, Red Bull z Bundesligi to RasenBall. W skrócie – RB.

Do Poznania przyjeżdża drużyna, której siłą zabrano historię, ale z budżetem ponad 40 milionów euro – cztery razy bogatsza od Lecha.

Trener Stevens słynie z perfekcyjnego rozpracowywania rywali. W bazie, którą prowadzi wspólnie z synem Maikelem, są nazwiska wszystkich zawodników najważniejszych lig europejskich. W muzeum Schalke jednym z eksponatów jest laptop z danymi, na podstawie których Stevens przygotował Jensowi Lehmanowi rozpiskę, jak bronić rzuty karne w finale Pucharu UEFA z Interem. Schalke wygrało 4: 1, w bazie było wtedy 13 tysięcy strzelców rzutów karnych. Stevens po starej znajomości przygotował Lehmannowi kartkę, z której bramkarz reprezentacji Niemiec korzystał w ćwierćfinale mistrzostw świata z Argentyną.

Stevens jako trener Schalke prowadził kiedyś Tomaszów Wałdocha i Hajtę, z Herthą Berlin odpadł w Pucharze UEFA po meczach z Groclinem Grodzisk Wielkopolski.

Po losowaniu grup Ligi Europejskiej w Poznaniu cieszono się tylko z tego, że atrakcyjność rywali zagwarantuje duże wpływy ze sprzedaży biletów. Jutro pierwszy z tych meczów.

Apetyty kibiców po remisie z Juventusem w Turynie są duże. Lech pierwszy raz zagra na nowym, w pełni gotowym do użytku stadionie. Wszystkie 43 tysiące biletów już sprzedano, dochód – 2,5 miliona złotych.

[b]Transmisja telewizyjna: czwartek

Tydzień temu po meczu Pucharu Austrii z grającym w lidze regionalnej Blau-Weiss Linz kibice z Salzburga zastąpili drogę autokarowi z piłkarzami. Upokarzająca porażka 1: 3 była szóstym meczem z rzędu, którego mistrzowi kraju nie udało się wygrać. Kibice rozstąpili się dopiero, gdy Huub Stevens, holenderski trener Red Bulla, przeprosił ich za kompromitację, a piłkarze zgodzili się sfinansować koszty podróży fanów na dwa ligowe spotkania.

Pozostało 91% artykułu
Piłka nożna
Dynamo Mińsk – ulubiony klub Aleksandra Łukaszenki
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Robert Lewandowski już tylko krok od historii, Barcelona bawiła się w Belgradzie
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Viktor Gyokeres przedstawił się Europie
Piłka nożna
Liga Mistrzów. Robert Lewandowski puka do elitarnego klubu
Materiał Promocyjny
Najszybszy internet domowy, ale także mobilny
Piłka nożna
Michał Probierz wysłał powołania. Dwóch debiutantów z Lecha Poznań
Materiał Promocyjny
Polscy przedsiębiorcy coraz częściej ubezpieczeni