Gdy w meczu Cagliari - Inter Eto’o w drugiej minucie do piłki doszedł Eto’o, fani Cagliari na północnym łuku zaczęli rytmicznie skandować „Ugh, ugh, ugh!” naśladując język małp. Co prawda reszta stadionu odpowiedziała okrzykami „Błazny! Błazny!”, jednak jeden z najlepszych obecnie włoskich arbitrów Paolo Tagliavento przerwał mecz i wezwał do siebie przedstawiciela policji odpowiedzialnego za bezpieczeństwo na stadionie.
Po chwili z głośników kilkakrotnie padło ostrzeżenie, że jeśli rasistowskie okrzyki się powtórzą, mecz zostanie przerwany. Rasiści zrozumieli, że jeśli nie przestaną, komisja dyscyplinarna związku futbolowego przyzna Interowi zwycięstwo 3:0. Przerwa trwała trzy minuty, a potem mecz potoczył się już bez incydentów, za to zgodnie z regułami moralitetu. W 39 minucie Eto’o strzelił przepięknego gola, i to do bramki pod północnym łukiem, „prosto w gębę rasistom”, jak podsumował „Corriere della Sera”, a Kameruńczyk świętował trafienie „małpim tańcem”. W ten sposób Inter wygrał 1:0.
Przepis nakazujący sędziemu w przypadku rasistowskich okrzyków przerwać mecz w porozumieniu z obowiązkowo obecnym na każdym stadionie przedstawicielem głównej komendy policji, związek futbolowy i ministerstwo spraw wewnętrznych wprowadzili w maju ubiegłego roku, gdy ofiarą rasistowskich haseł nagminnie padał pierwszy czarnoskóry Włoch w serie A Mario Balotelli (urodził się na Sycylii, a rodzice w Ghanie), wówczas gracz Interu, a obecnie Manchesteru City. Wtedy włoskie trybuny też naśladowały małpy i skandowały „Nie ma czarnych Włochów”.
Włoska prasa chwali sędziego Tagliavento, a o kibicach Cagliari z północnego łuku pisze „Imbecyle” i „Jaskiniowcy”. Komentator „La Repubblica” podejrzewa, że mają IQ sporo niższe od inteligentego szympansa. Powiało też optymizmem, bo po raz pierwszy na włoskich boiskach udało się skutecznie zamknąć usta rasistom, i to egzekwowaniem przepisów, a nie kneblem.
[i]Korespondencja z Rzymu [/i]