Mecz z bankrutem

Rywal Legii w Lidze Europejskiej ma 280 milionów euro długu. Sporting Lizbona ucieka spod gilotyny

Publikacja: 07.02.2012 00:36

Sporting Lizbona w tym roku wygrał tylko jedno spotkanie. Legia stoi przed wielką szansą

Sporting Lizbona w tym roku wygrał tylko jedno spotkanie. Legia stoi przed wielką szansą

Foto: PAP/EPA

Po grudniowym losowaniu par 1/16 finału Ligi Europejskiej piłkarze Legii narzekali na brak szczęścia – Sporting wydawał się nie do przejścia. Wystarczył rzut oka na nazwiska zawodników, jacy grają w obu klubach.

Nowy prezes portugalskiego klubu Luiz Godinho Lopez latem wydał na transfery 30 milionów euro. Nikt nie pytał, skąd bierze na to pieniądze, nikt się nie dziwił, że Sporting z najlepszą w Portugalii akademią piłkarską, która wychowała najdroższego piłkarza świata – Cristiano Ronaldo, nagle stawia na armię zaciężną. Mistrzostwa nie wywalczył już dziesięć lat, presja kibiców i wiara w to, że zmiana polityki pomoże wreszcie spełnić marzenia, była tak duża, że zupełnie przesłoniła rzeczywistość.

Godinho dopiero na początku roku przyjrzał się swojemu folwarkowi trochę dokładniej. Okazało się, że Sporting od 13 lat zadłużał się po uszy, a kolejni prezesi ukrywali prawdę. Audyt przeprowadzony przez zewnętrzną firmę wykazał 280 milionów euro długu, określono, że klub jest w stanie bankructwa technicznego – to oznacza niewypłacalność, ale pozwala nadal funkcjonować bez natychmiastowej spłaty zaciągniętych długów.

Kontrola wykazała „chroniczne negatywne wyniki finansowe". Najwięcej pieniędzy pochłonęła pierwsza drużyna piłkarzy oraz budowa nowego ośrodka szkoleniowego za 81 milionów euro. Godinho obiecał nie wydać zimą ani centa i słowa dotrzymał. Kibice dziwią się, że nie zdawał sobie sprawy z fatalnej sytuacji pół rok temu.

Latem z wieloma piłkarzami podpisano długie i lukratywne kontrakty. Wywalczyć mistrzostwo dla Sportingu przybyli Hiszpanie Jeffren i Diego Capel, Chilijczyk Matias Fernandez, Amerykanin Oguchi Onyewu oraz Holendrzy Stijn Schaars czy Ricky van Wolfswinkel. Bułgar Walery Bożinow, który miał prowadzić drużynę do zwycięstw, w styczniu został zawieszony po tym, gdy odepchnął kolegę z drużyny i sam – wbrew poleceniom trenera – wykonał rzut karny i nie zdobył gola.

W drużynie działo się równie źle jak na klubowym koncie. Godinho przyznawał, że pięć kolejnych meczów bez zwycięstwa na początku roku to wynik niedopuszczalny. Trener Domingos Paciencia nazwany został młodym, zdolnym człowiekiem, który jednak nie radzi sobie z presją. Przyszedł do Lizbony ze Sportingu Braga, który w ubiegłym sezonie doprowadził do finału Ligi Europejskiej, eliminując m.in. Lecha Poznań.

Prezes Godinho w styczniu zaczął odzyskiwać część pieniędzy. System, który w Polsce w latach 90. pozwalał Januszowi Romanowskiemu wypożyczać piłkarzy Pogoni Konstancin do Legii Warszawa, w Portugalii działa w innej formie.

Po 15 procent praw do Van Wolfswinkela, Chilijczyka Diego Rubio i Argentyńczyka Emiliano Insui zostało sprzedane powiązanemu ze Sportingiem funduszowi inwestycyjnemu Sporting Portugal Fund. Klub dostał za tę transakcję 2 miliony euro, ale jeśli piłkarze będą opuszczać drużynę, zarobi mniej na transferze. Van Wolfswinkel do Sportingu należy zresztą tylko w 20 procentach, większość zysków z jego sprzedaży trafi do firmy, która dała połowę kwoty potrzebnej, by sprowadzić go z Utrechtu.

W Portugalii system „third-party ownership" (dodatkowych udziałowców) jest popularny, w Anglii uchodzi za handel ludźmi. Jedną z największych agencji posiadających prawa do gwiazd portugalskiej piłki jest GestiFute. Założył ją superagent Jorge Mendes (prowadzi m.in. interesy Cristiano Ronaldo), który ze Sportingiem od lat ma świetne układy.

Kryzysu na boisku nie udało się jeszcze zażegnać. Co prawda Sporting pokonał w lidze Beira Mar 2: 0, ale odpadł z Pucharu Ligi po porażce 0: 1 z Gil Vicente. 16 lutego w Warszawie Legia na pewno nie zagra z rywalem pewnym swoich umiejętności. Piłkarze Sportingu będą raczej wystraszeni – odpadnięcie z Ligi Europejskiej może mieć olbrzymie konsekwencje dla przyszłości klubu.

Po grudniowym losowaniu par 1/16 finału Ligi Europejskiej piłkarze Legii narzekali na brak szczęścia – Sporting wydawał się nie do przejścia. Wystarczył rzut oka na nazwiska zawodników, jacy grają w obu klubach.

Nowy prezes portugalskiego klubu Luiz Godinho Lopez latem wydał na transfery 30 milionów euro. Nikt nie pytał, skąd bierze na to pieniądze, nikt się nie dziwił, że Sporting z najlepszą w Portugalii akademią piłkarską, która wychowała najdroższego piłkarza świata – Cristiano Ronaldo, nagle stawia na armię zaciężną. Mistrzostwa nie wywalczył już dziesięć lat, presja kibiców i wiara w to, że zmiana polityki pomoże wreszcie spełnić marzenia, była tak duża, że zupełnie przesłoniła rzeczywistość.

Pozostało jeszcze 80% artykułu
Piłka nożna
Floriani Mussolini. Piłkarz z prowokującym nazwiskiem
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Piłka nożna
Rok 2025 w piłce. Wydarzenia, którymi będziemy żyli w najbliższych miesiącach
Piłka nożna
Gdzie zagra Cristiano Ronaldo? Wkrótce kończy mu się kontrakt
Piłka nożna
Marcin Animucki: Pieniędzy będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
Piłka nożna
Sukces kobiecej reprezentacji, porażka męskiej. Rok 2024 w polskim futbolu
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay