Polska Borussia: szczęście chodzi trójkami

Wielki mecz Polaków, trzy gole Roberta Lewandowskiego, Bayern Monachium rozbity w finale 5:2

Publikacja: 14.05.2012 02:51

Niech się już to Euro zacznie, niech się przez ostatnie dni przed turniejem nic nie zepsuje, niech w meczu otwarcia w Warszawie będzie tak polsko i wesoło jak w sobotę w Berlinie. Więcej nam naprawdę do szczęścia nie trzeba, wystarczy, że trójka z Borussii zagra dla Polski tak, jak gra na co dzień.

Na Euro 2008 jechaliśmy z kapitanem, który musiał Celtic Glasgow zamienić na grecką Larissę, żeby mieć gdzie grać. Z napastnikiem, któremu się właśnie usuwał grunt pod nogami w Racingu Santander. A na Macieju Żurawskim i Ebim Smolarku problemy tamtej kadry się nie kończyły. Dziś mamy kapitana, który w finale skruszył pewność siebie Bayernu, napastnika, który kończy sezon 30 golami w Niemczech i obrońcę, o którego pyta Real.

Każdy z nich pojedzie na Euro po najpiękniejszych miesiącach w karierze.

Jako mistrzowie i zdobywcy Pucharu Niemiec, bohaterowie klubu, który na taki dublet czekał przez 103 lata, który sezon skończył z rekordowymi 81 punktami w Bundeslidze. Dla nich zwyciężanie to oczywistość, również w takich meczach jak w sobotę: na berlińskim 75-tysięczniku, gdy cała Europa patrzy, a u rywala grają sami reprezentanci kraju.

Finał był taki jak cały sezon Borussii: jeden za wszystkich, wszyscy za jednego i gole po polskich akcjach. Na trybunach siedzieli Alex Ferguson, przyglądający się Shinjiemu Kagawie, Joachim Loew, który ma w obu klubach aż 13 kadrowiczów i kanclerz Angela Merkel. A oni trzej zagrali główne role, razem z fantastycznym Kagawą rozbili Bayern i odbierali puchar na schodach Stadionu Olimpijskiego zawinięci w polskie flagi.

Jakub Błaszczykowski po asyście przy pierwszym golu i po wywalczeniu karnego, który dał bramkę na 2:1. Łukasz Piszczek po walce jak równy z równym z Franckiem Riberym i podaniu przy piątym golu. A Robert Lewandowski po trzech bramkach, które dały mu tytuł króla strzelców Pucharu Niemiec. Gdy przez szpaler piłkarzy Borussii po nagrody pocieszenia szli pokonani z Bayernu, tylko jeden z nich zatrzymał się na chwilę i tylko przy jednym rywalu: Mario Gomez, by pogratulować Lewandowskiemu.

Polskie szczęścia chodziły trójkami, a Borussia liczyła swoje radości do pięciu: piąty puchar, piąte z rzędu zwycięstwo nad Bayernem, pięć goli strzelonych finaliście Ligi Mistrzów. Magazyn piłkarski „11Freunde" relację z meczu zatytułował, zmieniając jedną z pieśni kibiców Bayernu z „Forever number one" na „Forever number two". „Spiegel" też sparodiował jedno ze słynnych haseł bawarskich mistrzów, dając tytuł „Mia san Dortmund". „Mia san Mia", „my to my" – tak Bayern zawsze tłumaczył swoją wyjątkowość. Ale hierarchia się w Niemczech zmieniła, widać wyraźnie, że Bayern ma już kompleks Borussii, nie wie, jak z nią grać. I może nieprędko znajdzie dobry sposób, skoro jego piłkarze przekonywali po finale, że mimo wszystko byli lepsi, po prostu popełniali za dużo błędów.

A kończyli mecz w rozsypce, wściekli, faulujący bez powodu. Nawet Bastian Schweinsteiger ledwo dotrwał do końca na boisku, dostał kartkę za powalenie Lewandowskiego, a powinien dostać też kolejną. – To najwspanialszy pokaz drużynowej gry, jaki kiedykolwiek w futbolu widziałem – cieszył się trener Juergen Klopp.

O jego Borussii jeden z komentatorów powiedział kiedyś, że to futbol łowczych z laserowymi celownikami. Polowanie z nagonką na błędy rywali. W Berlinie piłkarze Kloppa nie darowali Bayernowi żadnej poważnej pomyłki.

Zaczął Błaszczykowski, gdy w trzeciej minucie przejął złe podanie Luiza Gustavo, podał do Kagawy, a Japończyk dał prowadzenie. Bayern wyrównał z rzutu karnego, gdy Roman Weidenfeller sfaulował Mario Gomeza i Arjen Robben tym razem, inaczej niż w ostatnim ligowym meczu tych drużyn, nie pomylił się.

Ale nadzieje Bayernu trwały krótko, mecz rozstrzygnął się jeszcze przed przerwą. Najpierw Błaszczykowskiego sfaulował w polu karnym Jerome Boateng, a Mats Hummels pokonał Manuela Neuera, a potem już w doliczonym czasie pierwszej połowy Lewandowski po podaniu Kagawy strzelił do bramki między nogami Neuera.

W drugiej połowie Lewandowski niemal z tego samego miejsca zdobył swojego drugiego gola, a trzeci to była polska sprawa: po kontrataku Błaszczykowski nie zdążył dobiec do podania, ubiegł go Neuer, ale piłkę zabrał mu Piszczek, dośrodkował do Lewandowskiego, a ten uderzył głową. I skacząc przez dwa płotki przebiegł pod sektor kibiców Borussii, zaczynając świętowanie. Żółto-czarne, ale pod flagą biało-czerwoną.

Finał Pucharu Niemiec, Stadion Olimpijski w Berlinie

Borussia Dortmund

– Bayern Monachium 5:2 (3:1)

Bramki:

dla Borussii – S. Kagawa 3, M. Hummels 41, karny, R. Lewandowski 45+1, 58, 81; dla Bayernu – A. Robben 25, karny, F. Ribery 75.

Borussia:

Weidenfeller (34, Langerak)

– Piszczek, Subotić, Hummels, Schmelzer – Gundogan, Kehl, Błaszczykowski (84, Perisić), Kagawa (81, Bender), Grosskreutz – Lewandowski.

Bayern

: Neuer – Lahm, Boateng, Badstuber, Alaba (69, Contento) – Luiz Gustavo (46, Mueller), Schweinsteiger, Robben, Kroos, Ribery – Gomez.

Cezary Kucharski - menedżer Roberta Lewandowskiego

Piłkarzy, którzy potrafią strzelać gole, jest wielu. Ale trzeba je jeszcze umieć strzelać w ważnych spotkaniach i Robert to potrafi, w Polsce też to robił. Trzy gole wbite Bayernowi, w tak ważnym spotkaniu – to będzie pamiętane długo. Co ten hattrick zmieni w negocjacjach dotyczących nowego kontraktu w Borussii? O tym nie powiem ani słowa. Oglądałem finał z trybun w Berlinie i niestety, od finału Pucharu Polski w Kielcach dzieli go tyle, ile ziemię od gwiazd. W Berlinie świetna oprawa, prestiż. U nas – wiadomo co. Oczywiście, wszystko można zmienić, trzeba tylko wiedzieć jak. Robert też jeszcze dwa lata temu grał w polskiej lidze.

—notował piw

Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Piłka nożna
Thomas Tuchel: Pasja i braterstwo
Piłka nożna
Reprezentacja Polski. Najbrzydsza drużyna w Europie
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Polska - Malta. Sto minut nudów
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Piłka nożna
Polska - Malta 2:0. Punkty są, zachwytu brak
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście