Po ostatniej ligowej porażce z Southampton (1:3) arabscy właściciele postawili Roberto Manciniemu ultimatum: albo wygra niedzielny mecz z drugoligowym Leeds United w 1/8 finału Pucharu Anglii, albo straci pracę. To właściwie ostatnia szansa na zdobycie w tym sezonie trofeum.

W Lidze Mistrzów City znów nie przebrnęli fazy grupowej, a w ten weekend odpadli prawdopodobnie również z wyścigu o tytuł mistrzowski. Do Manchesteru United tracą już 12 punktów, a do końca sezonu zostało 12 kolejek. Rok temu odrobili wprawdzie do Czerwonych Diabłów osiem punktów w sześciu ostatnich meczach, ale trudno podejrzewać ich teraz o powtórkę.

– Mam w drużynie zawodników bez formy, grających bardzo źle, bez zaangażowania – denerwował się Mancini po porażce z Southampton. Porażce, po której mistrzowie Anglii stali się pośmiewiskiem na Wyspach. Joe Harta wypuszczającego piłkę z rąk przy drugim golu porównano do kury znoszącej jajko, a z Garetha Barry'ego trafiającego do własnej bramki kibice śmieją się do dziś, że nigdy nie strzelił tak pięknego gola.– To był nasz najgorszy mecz od dwóch, może nawet trzech lat. Przeciw Leeds zamierzam wystawić inny skład. Od tej pory będą grać tylko zawodnicy z charakterem, którzy potrafią wziąć odpowiedzialność na swoje barki. Trudno mi z optymizmem patrzeć w przyszłość. Nie wierzę, że United roztrwonią przewagę – przyznaje menedżer City, którego widziano ostatnio na meczu Romy, szukającej nowego trenera.

Do składu mają wrócić w niedzielę Carlos Tevez, który spotkanie z Southampton opuścił z powodów rodzinnych, i Vincent Kompany, leczący ostatnio kontuzję. Obronę mogą wzmocnić też Kolo Toure i Matija Nastasić. A angielskie media już zastanawiają się, kto mógłby ewentualnie zastąpić Manciniego. Podobno faworytem piłkarzy jest Patrick Vieira, obecnie dyrektor klubu ds. rozwoju.