Niemieckie problemy nie są jednak naszymi - Adam Nawałka ma inne, znacznie większe. Co prawda we wtorek nie mógł skorzystać z Roberta Lewandowskiego, Łukasza Piszczka czy Kamila Glika, ale sześciu piłkarzy, którzy rozpoczęli mecz na boisku ma realne szansę na regularne występy w zaczynających się jesienią eliminacjach mistrzostw Europy. I to nie zapowiada niczego dobrego.
Nawałka prosi o cierpliwość, zapewnia, że wie co robi, a z 60 zawodników, których sprawdził w meczach za swojej kadencji, wyłowi perełki, które dadzą nam awans na wielką imprezę. W Hamburgu zadebiutował Thiago Cionek - Brazylijczyk z drugoligowej włoskiej Modeny i niewiele brakowało, a asystowałby przy bramce dla Niemców. Ludovic Obraniak w kwietniu grał przez całe 25 minut w Werderze Brema, Arkadiusz Milik po raz ostatni w Augsburgu pojawił się jeszcze w marcu. Wszystkie polskie grzechy było widać na boisku w Hamburgu. To Niemcy grali składniej, może nieporadnie pod naszą bramką, ale na większym luzie i z większym zrozumieniem.
Jeśli ten mecz miał pokazać, dlaczego Lewandowski jest kadrze potrzebny, chociaż strzela mało goli, to się Nawałce udało. Marcin Robak i Milik nie są żadną alternatywą dla piłkarza Borussii, jedyny problem selekcjoner będzie miał z obsadą bramki. Debiutujący w roli kapitana Artur Boruc grał bardzo pewnie, Wojciech Szczęsny nie może spać spokojnie. Bramkarz Arsenalu nie przepuścił gola w szesnastu meczach Premiership, Boruc w czternastu, ale w dużo przecież słabszym Southampton. Przeciwko Niemcom dobrze zaprezentował się jeszcze Maciej Rybus, który zaimponował selekcjonerowi także tym, że na własne życzenie leciał z Kisowłodzka kilkanaście godzin, bo bardzo zależało mu na tym, by zagrać w reprezentacji.
Reprezentacja Polski prowadzona przez Nawałkę na drugie imię ma chaos, a z chaosu rzadko rodzi się coś wielkiego. To nie przypadek, że w żadnym z czterech meczów, w którym mogli wystąpić podstawowi piłkarze nie strzeliliśmy nawet jednego gola. W ataku znowu byliśmy śmiesznie nieporadni. Po porażkach ze Słowacją 0:2 i Szkocją 0:1, przyszedł kolejny bezbramkowy remis. Wcześniej udało nam się nie przegrać z Irlandią.
Na pewno awansujemy w rankingu FIFA, w końcu zremisowaliśmy z drużyną, która będzie w Brazylii walczyć o złoty medal. Ci, których ten remis cieszy, nie znają się jednak na futbolu. Kiedy w eliminacjach Euro znowu spotkamy się z Niemcami, Loew sięgnie po piłkarzy, którzy zagwarantują mu łatwe zwycięstwo. Polacy strzelili ostatniego gola w meczu z San Marino, 10 września ubiegłego roku. Tak nudnych meczów, jak ostatnich z udziałem naszej reprezentacji, Europa dawno nie widziała.