Towarzyski mecz Polska-Szwajcaria

Po golach Jędrzejczyka i Milika reprezentacja Polski zakończyła dobry rok remisem 2:2 ze Szwajcarią.

Aktualizacja: 19.11.2014 00:13 Publikacja: 18.11.2014 21:25

Towarzyski mecz Polska-Szwajcaria

Foto: AFP

Korespondencja z Wrocławia

To był kolejny dobry mecz Polaków, chociaż wyczyny obrońców momentami przyprawiały ponad 40 tysięcy fanów zgromadzonych na Stadionie Miejskim o palpitacje serca. Wynik powinien być korzystniejszy, ale remis z finalistą mistrzostw świata wstydu nie przynosi.

Z każdym spotkaniem coraz lepiej gra Robert Lewandowski. We Wrocławiu nasz kapitan przytrzymywał piłkę, ściągał na siebie rywali, czarował zagraniami piętą i dryblingami. To po faulu na nim gola z rzutu wolnego zdobył Arkadiusz Milik. Gdyby taki faul przydarzył się bramkarzowi Szwajcarów w meczu o punkty, sędzia nie miałby chyba żadnych skrupułów, by pokazać mu czerwoną kartkę. W spotkaniu towarzyskim meczu oszczędził Romana Buerki. Lewandowskiemu do występu niemal idealnego znowu zabrakło gola. Jednakże gdy po godzinie gry – zgodnie z umową z selekcjonerem – opuszczał boisko, żegnała go owacja na stojąco.

Niemal równo rok temu reprezentacja rozegrała pierwszy mecz pod wodzą Adama Nawałki. Debiut, także w listopadowy wieczór we Wrocławiu, był dość żałosnym widowiskiem zakończonym porażką ze Słowacją 0:2. Gdyby wtedy ktoś powiedział, że za 12 miesięcy Polska będzie nie tylko liderem grupy eliminacyjnej do Euro 2016, ale także pokona mistrzów świata, uznany by został za wariata głoszącego herezje. Jak wielki postęp w tym czasie zrobiła drużyna widać było już w pierwszej akcji meczu, gdy piłka wędrowała od nogi do nogi, Lewandowski zagrał piętą do Tomasza Jodłowca, ten oddał futbolówkę zawodnikowi Bayernu, ale jego strzał obronił bramkarz gości.

I taki polot w grze ofensywnej był widoczny u piłkarzy Nawałki niemal przez cały mecz. Selekcjoner dokonał kilku zmian w porównaniu do spotkania z Gruzją. Kibice we Wrocławiu mogli oglądać największe gwiazdy z rozgrywającym swój 66 mecz w reprezentacji Lewandowskim na czele, Grzegorzem Krychowiakiem czy Kamilem Glikiem, ale trener chciał przede wszystkim dać okazję zmiennikom, by ci przekonali go do siebie w warunkach bojowych.

Kibice i dziennikarze domagali się od kadry Nawałki przede wszystkim lepszego rozgrywania piłki. To właśnie z kreowaniem sytuacji było najwięcej problemów chociażby w spotkaniu ze Szkocją, czy w pierwszej połowie piątkowego meczu z Gruzją. Lekarstwem na ten brak wizji i pomysłu miał być Piotr Zieliński – 20-latek wypożyczony z Udinese do Empoli. Na początku sezonu miał on poważne problemy z grą w klubie, ale selekcjoner i tak zdecydował się go powołać. Wydawało się, że wszystko układa się po myśli Nawałki, ofensywny pomocnik jakby zaczął zyskiwać zaufanie klubowego trenera Maurizio Sarriego. Zieliński wychodził w podstawowym składzie włoskiego klubu, miał dwie asysty. We Wrocławiu wypadł jednak nieprzekonująco.

Być może w dużej mierze dlatego, że zdecydowanie zbyt rzadko dostawał od partnerów podania. Często to Lewandowski cofał się głęboko, rozgrywał, a 20-latek błąkał się w poszukiwaniu miejsca na boisku. Gdy dostawał piłkę to z kolei coś go paraliżowało, jakby za bardzo chciał się pokazać, jakby w każde zagranie chciał włożyć swój cały talent. W efekcie był często spóźniony i piłkę tracił. Miał też momenty lepsze – jak wtedy gdy lobem, ponad głowami obrońców Szwajcarii, podawał do wbiegającego w pole karne Lewandowskiego – ale z pewnością nie był to występ na miarę oczekiwań. Także samego selekcjonera, który po przerwie w jego miejsce posłał do boju Arkadiusza Milika.

O ile jednak Zieliński wciąż jest przyszłością tej reprezentacji, to pytanie czy Nawałka – który bywa dla piłkarzy wyjątkowo surowy – nie zniechęci się do Michała Żyro. Legionista, który szykuje się do transferu i odejścia z ekstraklasy wszedł na boisko w drugiej połowie, a siedem minut przed końcem meczu sędzia pokazał mu drugą żółtą kartkę i Żyro osłabił zespół. Grająca w dziesiątkę drużyna straciła w końcówce gola, po akcji w której go ewidentnie brakowało.

Pierwszą bramkę Szwajcarzy strzelili już po 240 sekundach gry a błąd popełnił Thiago Cionek. Brazylijczyk z polskim paszportem jest pomysłem Nawałki. Pomysłem nietrafionym. Cionek – szczególnie w pierwszej połowie – był ewidentnie najsłabszy w naszym zespole. Robił juniorskie błędy, jak chociażby wtedy gdy strzelec pierwszej bramki dla Szwajcarii Josip Drimić ograł go w polu karnym przepuszczając mu piłkę między nogami. Jeśli Nawałka chciał sprawdzić, czy Cionek gwarantuje mu odpowiedni poziom na wypadek kartek lub kontuzji Kamila Glika albo Łukasza Szukały, to odpowiedź na to pytanie jest negatywna.

Na prawej obronie w miejsce kontuzjowanego Łukasza Piszczka wystąpił Paweł Olkowski. Zawodnik FC Koeln tak jak cała nasza reprezentacja był o klasę lepszy w ataku niż w obronie. To jego fatalny błąd - źle podawał niemal z linii środkowej głową do Boruca - mógł kosztować stratę gola. Olkowski grał zbyt ofensywnie, za często brakowało go w obronie, ale przed tym zawodnikiem jest przyszłość.

Największym wygranym jest po tym meczu Michał Kucharczyk. Gdyby w polskiej piłce, na wzór NBA, przyznawać nagrodę dla zawodnika, który zrobił największy postęp, Kucharczyk zostałby murowanym zwycięzcą. We wtorkowy wieczór walczył na obu skrzydłach, strzelał, dośrodkowywał, czasem w jego poczynaniach było sporo chaosu, ale był to chaos twórczy.

Mecz ze Szwajcarią mógł się podobać kibicom - było dobre tempo, cztery gole, w tym piękne trafienie Milika z wolnego, parady bramkarzy, czerwona kartka i kontrowersje. Reprezentacja kończy rok z zaledwie jedną porażką – i to poniesioną w towarzyskim spotkaniu ze Szkocją w marcu w Warszawie. Kończy jako drużyna znów kochana przez kibiców. Na Roberta Lewandowskiego już też nikt nie gwiżdże.

Polska - Szwajcaria 2:2 (1:1).

Bramki: dla Polski - Artur Jędrzejczyk (45+1-głową), Arkadiusz Milik (61-wolny); dla Szwajcarii - Josip Drmic (4), Fabian Frei (87).

Żółte kartki: Polska - Tomasz Jodłowiec, Michał Żyro, Sebastian Mila, Łukasz Broź - Roman Buerki, Marco Schoenbaechler.

Czerwona kartka: Michał Żyro (Polska; 83. minuta, za drugą żółtą).

Sędzia: Kristinn Jakobsson (Islandia). Widzów 40 133.

Polska: Artur Boruc (46-Łukasz Fabiański); Paweł Olkowski, Thiago Cionek, Kamil Glik, Artur Jędrzejczyk (52-Łukasz Broź); Michał Kucharczyk (53-Michał Żyro), Grzegorz Krychowiak (68-Łukasz Teodorczyk), Tomasz Jodłowiec, Piotr Zieliński (46-Arkadiusz Milik), Maciej Rybus; Robert Lewandowski (63-Sebastian Mila).

Szwajcaria: Roman Buerki; Michael Lang, Fabian Schaer, Steve Von Bergen, Jacques Moubandje; Gelson Fernandes (62-Fabian Frei), Gokhan Inler (46-Valon Behrami), Pajtim Kasami (68-Haris Seferovic), Xherdan Shaqiri, Valentin Stocker (62-Admir Mehmedi); Josip Drmic (77-Marco Schoenbaechler).

Szwajcaria: 21-Roman Buerki; 6-Michael Lang, 22-Fabian Schar, 5-Steve Von Bergen, 3-Jacques Moubandje; 16-Gelson Fernandes, 8-Gokhan Inler, 17-Pajtim Kasami, 23-Xherdan Shaqiri, 14-Valentin Stocker; 19-Josip Drmic.

Piłka nożna
Zbliża się klubowy mundial w USA. Wakacji w tym roku nie będzie
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Piłka nożna
Żałoba po śmierci papieża Franciszka. Co z meczami w Polsce?
Piłka nożna
Barcelona bliżej mistrzostwa Hiszpanii. Bez Roberta Lewandowskiego pokonała Mallorcę
Piłka nożna
Neymar znów kontuzjowany. Czy wróci jeszcze do wielkiej piłki?
Piłka nożna
Robert Lewandowski kontuzjowany. Czy opuści El Clasico?