Na stadionie we Wrocławiu spodziewany był wyrównany pojedynek. Oba zespoły prezentują w tym sezonie podobny styl, który przynosi zbliżone rezultaty, co potwierdza tabela PKO Ekstraklasy. Przed spotkaniem Jagiellonia znajdowała się na piątej pozycji, natomiast Śląsk Wrocław o jedno miejsce niżej.
Spotkanie z większym animuszem rozpoczęli podopieczni Vitezslava Lavicki. Przyjezdni na początku meczu mieli problemy ze skonstruowaniem dogodnej sytuacji bramkowej. Śląsk miał przewagę optyczną, ale ostatecznie w pierwszej połowie obie jedenastki stworzyły po jednej świetnej okazji. Najpierw dynamiczną akcję przyjezdnych kończył Jesus Imaz, ale na drodze do szczęścia stanął bramkarz Śląska Wrocław. Sześć minut później gospodarze odpowiedzieli akcją sam na sam Musondy z Węglarzem.
Sytuacja zmieniła się tuż po przerwie. Bida fatalnie dał sobie odebrać piłkę, to w konsekwencji poskutkowało akcją sam na sam Mateusza Praszelika. Tym razem Węglarz nie miał najmniejszych szans, a Śląsk Wrocław prowadził 1:0 - relacjonuje Onet.
Pozostała część drugiej połowy nie należała do najbardziej interesujących. Gra głównie toczyła się w środku pola. Akcji pod bramkami właściwie nie oglądaliśmy i podopieczni Viatezslava Lavicki zgarnęli komplet punktów. Dzięki temu w tym momencie awansowali na czwarte miejsce PKO Ekstraklasy. Goście spadli na szóstą lokatę.
Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)