W Polsce byliśmy podekscytowani, że Legia i Jagiellonia awansowały do ćwierćfinału Ligi Konferencji, czyli najmniej prestiżowych rozgrywek. I słusznie, bo taki wynik polskim klubom dawno się nie zdarzył. Tylko, że na tym piękna przygoda się skończyła, a Bodo gra dalej i już za chwilę zmierzy się z Tottenhamem w półfinale Ligi Europy.
Już zresztą kilka miesięcy temu klub zza koła podbiegunowego pokazał polskim kibicom, że zespoły znad Wisły zostawił daleko w tyle. Kilka sezonów temu przegrywał z Legią Warszawa, potem z Lechem Poznań, a na starcie tego sezonu rozbił mistrza Polski w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Na razie Norwegom nie udało się awansować do elity, ale jeśli klub będzie się rozwijał w takim tempie, to prędzej niż później musi się udać.
Dlaczego Bodo/Glimt odniosło sukces w Europie?
Jaki jest przepis na sukces Bodo/Glimt? Jednym z nich jest na pewno konsekwencja i ciągłość pracy, czyli coś, czego w polskich klubach, zarządzanych od pomysłu do pomysłu, brakuje. Jeszcze kilkanaście lat temu mistrz Norwegii balansował między pierwszą a drugą ligą, ale w Bodo zdecydowali się na jeden model rozwoju i konsekwentnie się go trzymają.
Trenerem od 2018 roku jest Kjetil Knutsen, a w Polsce podobnym stażem może się pochwalić tylko Tomasz Tułacz z Puszczy Niepołomice i mógłby to zrobić Marek Papszun, gdyby sam nie odszedł z Rakowa.
Czytaj więcej
Rusza gra o finał Ligi Mistrzów. Dziś Arsenal - Paris Saint-Germain. Jakub Kiwior zatrzymał już K...