Dobry wujek i generał powalczą o ćwierćfinał Ligi Mistrzów

Rusza walka o ćwierćfinał Ligi Mistrzów. We wtorek derby Madrytu. Mecz Realu z Atletico to starcie dwóch trenerskich osobowości z różnych światów: Carlo Ancelottiego i Diego Simeone. Dzieli ich wiele, łączy żądza sukcesu.

Publikacja: 04.03.2025 04:43

Carlo Ancelotti trzy razy wygrał z Realem Ligę Mistrzów

Carlo Ancelotti trzy razy wygrał z Realem Ligę Mistrzów

Foto: AFP

Kiedy jeden na chłodno analizuje to, co dzieje się na boisku, i pozwala sobie co najwyżej zdradzać swe emocje, żując nerwowo gumę, drugi nie potrafi ustać w miejscu, biega przy linii bocznej, dyryguje swoim zespołem i przeżywa każde zagranie. A w międzyczasie jeszcze odwraca się w stronę trybun i zachęca kibiców do głośniejszego dopingu.

Patrząc na to, co Simeone wyprawia podczas meczów, nie masz wątpliwości, że dla niego futbol to obsesja. Jest jak generał, który prowadzi swoich ludzi na wojnę. Nic dziwnego, że kiedyś jedna z gazet – posługując się tą wojenną retoryką – porównała defensywę Atletico do żołnierza broniącego Stalingradu. Inna, opisując zachowanie Simeone, zwróciła uwagę, że „przy linii bocznej krąży jak tygrys w klatce, rzuca spojrzenia jak jastrząb, a rozkazy wydaje jak major”.

Były kapitan Atletico Diego Godin nazywał go dyrektorem orkiestry. – Jeden czy dwóch zawodników może odmienić drużynę, ale bez wsparcia pozostałych meczu nie wygrają – zaznacza Simeone.

Jeńców nie bierze, taki był już jako piłkarz. Mówił, że „gra z nożem w zębach”. Wolał być zniesiony z murawy, niż się poddać. I takiego samego zaangażowania oraz poświęcenia wymaga od swoich graczy. – Sam talent nie wystarczy – przekonuje.

Futbol jak uczta

Ancelotti przyznaje, że obsesji na punkcie piłki nie ma. Podkreśla, że to pasja, a swój zawód stara się wykonywać najlepiej, jak potrafi. Od dyskusji o taktyce woli rozmowy o jedzeniu. Nawet futbol porównuje do uczty z przyjaciółmi. – Im więcej jesz, tym nabierasz większego apetytu – opowiada.

Diego Simeone od 14 lat buduje potęgę Atletico Madryt

Diego Simeone od 14 lat buduje potęgę Atletico Madryt

Foto: AFP

– Trofea są ważne, ale dla mnie największą nagrodą są postępy, jakie robią zawodnicy – powtarza z kolei Simeone. I choć potrafi sobie radzić z presją, to na pewno w głowie siedzą mu dwa przegrane finały Ligi Mistrzów z Realem (2014, 2016) – pierwszy po dogrywce, drugi po rzutach karnych. Tym bardziej że w 2014 roku przechytrzył go właśnie Ancelotti.

Włoch robił sobie potem przerwy od futbolu, szukał szczęścia w Niemczech (Bayern), Anglii (Everton) i w ojczyźnie (Napoli), aż w końcu wrócił do Madrytu. A Simeone od 2011 roku pozostaje wierny Atletico. Nie poczuł się wypalony, choć odpoczynek od piłki fundowali sobie m.in. Pep Guardiola i Juergen Klopp. Kiko, kolega z czasów gry w Madrycie, opowiadał, że jest uzależniony od zapachu murawy.

Przychodził do klubu cierpiącego, któremu groził spadek, a już pół roku później zdobył pierwszy z dwóch pucharów Ligi Europy (2012, następny w 2018 roku) oraz wywalczył dwa tytuły mistrza Hiszpanii (2014, 2021), rzucając wyzwanie Realowi i Barcelonie. Dla szefów Atletico był bezcenny, więc uczynili go najlepiej opłacanym trenerem na świecie.

W życiu trzeba wierzyć

Dla Realu wart każdych pieniędzy jest Ancelotti. Legenda głosi, że już pierwszego dnia pracy w Madrycie poszedł do sali z trofeami i zwrócił uwagę, że w gablocie od dawna brakuje jednego ważnego pucharu. Obiecał, że go przywiezie, i po 12 latach posuchy poprowadził Królewskich do triumfu w Lidze Mistrzów, a podczas drugiej kadencji dołożył jeszcze dwa zwycięstwa.

Niektórzy twierdzą, że będąc trenerem w tak wielkim klubie, wystarczy nie przeszkadzać zawodnikom, ale wielu już się na tym przejechało. 65-letni Ancelotti może wygląda jak dobry wujek, ale nie pozwala sobie wejść na głowę, umie zadbać o relacje z gwiazdami i zapanować nad ich ego. Choć dla młodszych piłkarzy mógłby być dziadkiem, nie ma problemu, by bawić się z nimi po sukcesach i pozować do zdjęcia w ciemnych okularach i z cygarem.

To nie znaczy, że Ancelotti nie potrafi się zdenerwować i wstrząsnąć szatnią. Ostatnio powodów do zmartwień mu nie brakuje. W sobotę Real wypuścił z rąk zwycięstwo nad Betisem Sewilla (1:2). W ostatnich pięciu meczach ligi hiszpańskiej na 15 możliwych punktów zdobył 5 i stracił kontakt z Barceloną. Teraz to on musi gonić.

– Tak grając, nikogo nie pokonamy. Jeśli to się powtórzy we wtorek, to przegramy. Ta porażka powinna nas obudzić. Wydawało się, że w ostatnich kilku spotkaniach drużyna była bardziej zorganizowana i zwarta, ale dzisiaj tego nie pokazaliśmy. To był zły mecz – nie ukrywał Ancelotti.

Simeone uważa, że nie zawsze wygrywają najlepsi, czasem ci bardziej zdeterminowani. „W życiu trzeba wierzyć” – to jego motto, które próbuje zaszczepić piłkarzom.

– Kiedy decydujesz się zostać trenerem, chcesz się mierzyć z najsilniejszymi przeciwnikami i zdobywać wszystkie trofea – podkreśla Simeone. – Jak podejdę do rywalizacji z Realem? Z wielkim entuzjazmem, jakby to był mój pierwszy dzień w Atletico, z zamiarem poprowadzenia zespołu do ważnego miejsca w Europie.

LIGA MISTRZÓW – 1/8 FINAŁU

Wtorek

  • Club Brugge – Aston Villa (18.45, Canal+ Extra 2)
  • Borussia Dortmund – Lille (21.00, Canal+ 360)
  • Real Madryt – Atletico Madryt (21.00, Canal+ Extra 1)
  • PSV Eindhoven – Arsenal (21.00, Canal+ Extra 2)

Multiliga o 21.00 w Canal+ Extra 3

Rewanże 12 marca

Środa

  • Feyenoord Rotterdam – Inter Mediolan (18.45, Canal+ Extra 2)
  • Paris Saint-Germain – Liverpool (21.00, TVP 1, TVP Sport, Canal+ 360)
  • Benfica Lizbona – Barcelona (21.00, Canal+ Extra 1)
  •  Bayern Monachium – Bayer Leverkusen (21.00, Canal+ Extra 2)

Kiedy jeden na chłodno analizuje to, co dzieje się na boisku, i pozwala sobie co najwyżej zdradzać swe emocje, żując nerwowo gumę, drugi nie potrafi ustać w miejscu, biega przy linii bocznej, dyryguje swoim zespołem i przeżywa każde zagranie. A w międzyczasie jeszcze odwraca się w stronę trybun i zachęca kibiców do głośniejszego dopingu.

Patrząc na to, co Simeone wyprawia podczas meczów, nie masz wątpliwości, że dla niego futbol to obsesja. Jest jak generał, który prowadzi swoich ludzi na wojnę. Nic dziwnego, że kiedyś jedna z gazet – posługując się tą wojenną retoryką – porównała defensywę Atletico do żołnierza broniącego Stalingradu. Inna, opisując zachowanie Simeone, zwróciła uwagę, że „przy linii bocznej krąży jak tygrys w klatce, rzuca spojrzenia jak jastrząb, a rozkazy wydaje jak major”.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Robert Lewandowski wśród najlepszych strzelców w historii. Pelé w zasięgu Polaka
Piłka nożna
Puchar Polski: Znamy pary półfinałowe, Niepołomice czekają na święto
Piłka nożna
Barcelona zabawiła się z Baskami. Robert Lewandowski przypieczętował zwycięstwo
Piłka nożna
Puchar Polski. W niedzielę losowanie par półfinałowych
Materiał Promocyjny
Zrównoważony rozwój: biznes między regulacjami i realiami
Piłka nożna
Na ratunek Valencii. Cristiano Ronaldo chce kupić klub
Materiał Promocyjny
Zrozumieć elektromobilność, czyli nie „czy” tylko „jak”