Kilka dni temu Paris Saint-Germain zdobyło pierwsze trofeum w tym roku, pokonując w meczu o Superpuchar Francji AS Monaco (1:0). Najbardziej cieszyli się chyba katarscy właściciele PSG, bo mecz odbył się w Dausze, na jednym ze stadionów, które gościły mundial w 2022 roku.
Biorąc pod uwagę stosunki własnościowe paryżan oraz fakt, że Francuzi od kilkunastu lat organizują to wydarzenie na całym świecie – od Kanady przez Maroko i Gabon po Chiny – można być zaskoczonym, że do Kataru dotarli dopiero teraz. I to też przez przypadek.
Pierwotnie spotkanie miało zostać rozegrane w sierpniu ubiegłego roku w Pekinie i być częścią obchodów 60. rocznicy nawiązania stosunków dyplomatycznych między Francją a Chinami. Miało silne wsparcie rządowe, ale nie zdołano osiągnąć porozumienia z tamtejszymi organami administracyjnymi, mimo znalezienia nadawcy i promotora. Rozważano również m.in. Wybrzeże Kości Słoniowej.
Rok temu gospodarza też szukano w pośpiechu, kiedy wycofać się miał organizator z Tajlandii. Pod uwagę brano wtedy Arabię Saudyjską i Katar, ale ostatecznie Superpuchar został w Paryżu.
„L'Equipe” pisze, że Katarczycy kupili prawa do Superpucharu za 3 mln euro, a klubom musieli zaoferować co najmniej pół miliona premii. Według nieoficjalnych informacji PSG zarobiło jednak 2 mln, a Monaco – połowę mniej.