W Monachium zorganizowano turniej piłkarski drużyn młodzieżowych o Puchar Franza Beckenbauera, w którym nie wziął udziału Bayern. W podobnym turnieju w Amsterdamie, którego patronem był Johan Cruyff udziału odmówił Ajax. Czy można sobie wyobrazić takie sytuacje? Nie bardzo. Ale w Warszawie do czegoś takiego doszło, zresztą już po raz drugi.
Janusz Dorosiewicz, prezes Fundacji im. Kazimierza Deyny, Honorowy Obywatel Warszawy, a w przeszłości prezes CWKS Legia trzeci raz zorganizował turniej Warsaw Deyna Cup. Sfinansować go pomogło Ministerstwo Sportu i Turystyki, miasto stołeczne Warszawa, Urząd Marszałkowski, a nagrody wręczał m.in. marszałek Adam Struzik.
Czytaj więcej
Polki potrafią świetnie grać w tenisa oraz szybko biegać i się wspinać, ale w sporcie rządzą nimi mężczyźni. Minister sportu Sławomir Nitras uznał, że zmianę kulturową można wprowadzić tylko siłą.
W turnieju wzięło udział pół tysiąca dzieci w trzech kategoriach wiekowych: do dziesięciu, jedenastu i szesnastu lat. Przyjechały drużyny z Warszawy i okolic (aż po zespół Perełki Puławy), ale także Lech Poznań, Śląsk Wrocław, Wisła Kraków, Radomiak Radom, Sparta Praga czy kluby polonijne z Londynu, Niemiec oraz Holandii. Legia odmówiła tłumacząc, że ma w tym terminie mecz z Varsovią. Tyle, że sama Varsovia też wzięła udział w turnieju. Nad Legią to czasami tylko ręce załamać.
Dworzec Kazimierza Deyny. Można tam kręcić filmy z epoki
Turniej nieprzypadkowo odbył się w okolicach rocznicy urodzin Deyny (23 października 1947). W jej wigilię, w Starogardzie Gdańskim, zorganizowano zaś niecodzienne spotkanie. Jeśli ktoś lubi stare dworce, to powinien pojechać do tego miasta, aby dopisać sobie jeszcze jeden do kolekcji obejrzanych. Pochodzi z przełomu XIX i XX wieku, został niedawno odrestaurowany, można tam kręcić filmy z epoki.