Robert Lewandowski wiecznie młody. Czy znów będzie robił dobrą minę do złej gry?

Robert Lewandowski przeżywa w Barcelonie kolejną młodość i szeroko się uśmiecha, ale zgrupowanie reprezentacji to dla niego wciąż czas, gdy robi dobrą minę do złej gry.

Publikacja: 07.10.2024 17:47

Robert Lewandowski wiecznie młody. Czy znów będzie robił dobrą minę do złej gry?

Foto: PAP/Leszek Szymański

36-latek w dziewięciu meczach LaLigi strzelił dla Barcelony dziesięć goli, równie skuteczny w najlepszych europejskich ligach jest tylko Erling Haaland z Manchesteru City. Polak po niedzielnym meczu z Deportivo Alaves (3:0), w którym strzelił drugiego hat tricka dla Barcelony, uśmiechał się z okładek „Sportu” oraz „Mundo Deportivo”, a „Marca” napisała o nim: „Zupełnie inny poziom”.

Trener Hansi Flick otoczył Lewandowskiego dzieciakami z La Masii – Niemiec nie ma innego wyjścia, bo pole manewru ograniczają kontuzje, a klub wciąż płaci za złe zarządzanie oraz życie ponad stan, więc nie stać go na kontraktowanie nowych piłkarzy – i dał mu kolejną młodość. Polak znów wygląda tak jak dwa lata temu, gdy zamienił Monachium na Barcelonę, a my widzieliśmy na boisku, że katalońskie powietrze dodaje mu energii oraz uszlachetnia.

Przygasł po mundialu w Katarze, gdy nawet prowadzący wówczas drużynę Xavi uznał, że Polaka dogoniła smuga cienia. Dziś Barcelona ma nowego trenera, a napastnik pozostał ten sam i będzie nim jeszcze długo, bo jeśli rozegra w tym sezonie minimum 55 proc. meczów, jego kontrakt – już rekordowy pod względem gaży, sięgający podobno 32 mln euro za rok – zostanie przedłużony.

Robert Lewandowski długowieczny. „Najlepszy na świecie”

Lewandowski w czasie, gdy trwa dyskusja o dogęszczaniu kalendarza oraz szkodliwej dla zdrowia piłkarzy intensywności meczów, wystąpił we wszystkich spotkaniach Barcelony od pierwszej minuty i to on, a nie Kylian Mbappe, jest dziś najważniejszą twarzą LaLigi. Więcej czasu (894) od Polaka spędzili na boisku jedynie Raphinha (931) oraz Jules Kounde (923), ale po doliczeniu do występów klubowych obowiązków reprezentacyjnych to on w tym wewnętrznym rankingu wygrywa.

36-latek, gdy wielu rówieśników płaci odsetki od długich karier, kapitalizuje perfekcjonizm w dbaniu o organizm. Nasz napastnik to dziś wśród najlepszych strzelców europejskich lig matuzalem, skoro na czele rankingu Złotego Buta towarzyszą mu 24-letni Haaland oraz 25-letni Omar Marmoush (Eintracht Frankfurt), Mateo Retegui (Atalanta Bergamo) oraz 27-letni Marcus Thuram (Inter Mediolan).

Czytaj więcej

Zgrupowanie reprezentacji. Czas pożegnań i debiutów

– Jest najlepszą „dziewiątką” ostatniej dekady, doskonale wykonuje swoją pracę – mówił o nim niedawno Flick, a po ostatnim meczu dodał, że Polak „w polu karnym, przed bramką, jest najlepszym napastnikiem na świecie”. – Mam więcej sytuacji, dostaję więcej podań. Wszyscy wyglądamy lepiej i jako drużyna gramy bardziej widowiskowo. Każdy z nas napędza zespół, a ja jestem elementem w układance – odpowiada Lewandowski.

Nasz napastnik w katalońskim słońcu błyszczy, ale za chwilę czekają go trudniejsze dni. Mecze Ligi Narodów z Portugalią (12 października) oraz Chorwacją (15 października) znów mogą być czasem, gdy – zamiast zachwycać się strzelecką regularnością Lewandowskiego – będziemy analizowali, dlaczego w koszulce z orzełkiem nie olśniewa i jak odnajduje się w noszeniu fortepianu.

Przeskok z klubu do kadry mógł boleć kapitana zwłaszcza za kadencji Fernando Santosa. Czytając między wierszami jego wypowiedzi oraz interpretując gesty, czuliśmy, że prawdopodobnie jest bliżej rezygnacji z gry w drużynie narodowej niż kiedykolwiek wcześniej, ale po zmianie selekcjonera przyznał, że do szatni wpadło świeże powietrze i dziś myśli o odchodzeniu odsuwa, choć przecież jeszcze niedawno widzieliśmy w Euro 2024 kres jego reprezentacyjnej kariery.

Czytaj więcej

Kamil Kołsut: Czego dowiedzieliśmy się o reprezentacji Polski po meczach Ligi Narodów?

Polska – Portugalia. Michał Probierz odmładza reprezentację

Przyjechał na poprzednie zgrupowanie zadowolony i jako kawaler Orderu Uśmiechu opowiadał o towarzyszącej mu pogodzie ducha. Zaburzyć mogły go mecze ze Szkocją (3:2) oraz Chorwacją (0:1), które nie podniosły poziomu zaufania do drużyny narodowej. Probierza na razie chwalimy za odwagę głównie w momencie ogłaszania składu, ale podczas samego meczu gry w piłkę wciąż jest za mało.

To nie zmienia kierunku, w którym patrzą wspólnie kapitan oraz selekcjoner. – Nie możemy się bać. Życzę sobie oraz drużynie, żeby polotu było jak najwięcej – mówi Lewandowski. – Nawet z Portugalią chcemy grać ofensywnie – dodaje Probierz. Nie otoczy raczej napastnika takim gronem genialnych dzieciaków, jakich ma w Barcelonie Flick, ale wysyła na boisko zawodników, którzy chcą grać w piłkę, a nie tylko za nią biegać, więc po raz pierwszy za jego kadencji w domu został Bartosz Slisz.

Selekcjoner w ciągu roku negatywnie zweryfikował także Tomasza Kędziorę, Pawła Bochniewicza, Matty’ego Casha, Patryka Dziczka, Pawła Wszołka czy Karola Struskiego. Żaden nie odgrywał jednak w jego drużynie tak fundamentalnej roli jak Slisz, który – aż do Euro 2024 – wszystkie mecze o stawkę zaczynał w podstawowym składzie. Drużyna potrzebuje jednak innych piłkarzy.

Czytaj więcej

Reprezentacja Polski po Lidze Narodów. Plac budowy na ugorze

Wystarczyło 100 minut spędzonych na boisku w meczach z Pogonią Szczecin (0:1) oraz Górnikiem Zabrze (1:1), żeby powołanie dostał 19-letni Maxi Oyedele. – Znam go z reprezentacji młodzieżowej i wierzę w tego chłopaka. Ma to, co staram się wpajać każdemu piłkarzowi, żeby już pierwszym przyjęciem starał się otwierać grę do przodu – wyjaśnia Probierz.

Dlaczego Kamil Grabara nie gra w reprezentacji Polski?

Liga Narodów to w życiu kadry czas poszukiwań: tożsamości oraz nowych piłkarzy. Szansę debiutu dostanie więc także Michael Ameyaw, a powrotu – Bartosz Kapustka. Kontuzje zabrały szansę na występ Kacprowi Kozłowskiemu oraz Mateuszowi Skrzypczakowi. Uraz sprawił, że na zgrupowanie nie przyleciał także trzeci bramkarz Bartłomiej Drągowski, którego zastąpił Kacper Trelowski, i to decyzja, która okazała się paliwem do kontrowersji, choć Probierz podkreśla: – Wzięliśmy go do treningu.

Dyskusje są, bo Wojciech Szczęsny, kończąc reprezentacyjną karierę, namaścił na następcę Kamila Grabarę, który jest dziś czołowym piłkarzem Bundesligi. – Najlepszy polski bramkarz nie został powołany – mówił przy okazji poprzedniego zgrupowania kanałowi Meczyki. Nie brakuje głosów, że gdyby miał niemiecki paszport, to dziś grałby dla tamtejszej kadry, bo jego forma jest tak wysoka.

Probierz wybrał innych. Selekcjoner podczas poprzedniego zgrupowania pierwszego bramkarza nie wskazał, ale dał do zrozumienia, że o bluzę z numerem jeden rywalizują Łukasz Skorupski i Marcin Bułka. Teraz będzie podobnie, czego potwierdzenie usłyszeliśmy podczas konferencji prasowej. To sprawia, że dyskusja o powołaniu Grabary jest raczej tematem zastępczym, bo i tak byłby rezerwowym. Probierz ma inne problemy, które mają prawo spędzać sen z powiek.

To nie tylko styl gry drużyny, ale także klubowa pozycja kilku kadrowiczów. Tylko 70 minut od poprzedniego zgrupowania rozegrał Nicola Zalewski, a 71 – Jakub Moder. Pierwszy jest w tym roku najlepszym piłkarzem drużyny narodowej, a drugi budzi takie nadzieje nadzieje, że miesiąc temu był wśród piłkarzy, którym Probierz podał dłoń i wysłał na boisko, choć nie występują w klubie.

Wśród kadrowiczów, których akcje wzrosły, znalazł się za to Jakub Kiwior. On wciąż nie jest w Arsenalu pierwszym wyborem Mikela Artety, ale przynajmniej zaczął wywiązywać się z roli zmiennika, co cieszy, bo to, jak bardzo brakuje mu regularnych występów, odbijało się ostatnio na jego meczach w reprezentacji. Teraz wszystko wskazuje na to, że dostanie szansę, aby w sobotę sprawdzić swoją formę na tle Cristiano Ronaldo. Zobaczymy, komu z nich ten pojedynek da więcej okazji do uśmiechu.

36-latek w dziewięciu meczach LaLigi strzelił dla Barcelony dziesięć goli, równie skuteczny w najlepszych europejskich ligach jest tylko Erling Haaland z Manchesteru City. Polak po niedzielnym meczu z Deportivo Alaves (3:0), w którym strzelił drugiego hat tricka dla Barcelony, uśmiechał się z okładek „Sportu” oraz „Mundo Deportivo”, a „Marca” napisała o nim: „Zupełnie inny poziom”.

Trener Hansi Flick otoczył Lewandowskiego dzieciakami z La Masii – Niemiec nie ma innego wyjścia, bo pole manewru ograniczają kontuzje, a klub wciąż płaci za złe zarządzanie oraz życie ponad stan, więc nie stać go na kontraktowanie nowych piłkarzy – i dał mu kolejną młodość. Polak znów wygląda tak jak dwa lata temu, gdy zamienił Monachium na Barcelonę, a my widzieliśmy na boisku, że katalońskie powietrze dodaje mu energii oraz uszlachetnia.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Wychowanek Manchesteru United może zadebiutować w reprezentacji Polski
Materiał Promocyjny
BaseLinker uratuje e-sklep przed przestojem
Piłka nożna
Zgrupowanie reprezentacji. Czas pożegnań i debiutów
Piłka nożna
Robert Lewandowski ucieka konkurencji. Hat trick i tytuł piłkarza meczu
Piłka nożna
Decyzja TSUE. Czy piłkarski świat naprawdę przewróci się do góry nogami?
Piłka nożna
Czarne chmury nad Erikiem ten Hagiem. Czy Manchester United zwolni trenera?