36-latek w dziewięciu meczach LaLigi strzelił dla Barcelony dziesięć goli, równie skuteczny w najlepszych europejskich ligach jest tylko Erling Haaland z Manchesteru City. Polak po niedzielnym meczu z Deportivo Alaves (3:0), w którym strzelił drugiego hat tricka dla Barcelony, uśmiechał się z okładek „Sportu” oraz „Mundo Deportivo”, a „Marca” napisała o nim: „Zupełnie inny poziom”.
Trener Hansi Flick otoczył Lewandowskiego dzieciakami z La Masii – Niemiec nie ma innego wyjścia, bo pole manewru ograniczają kontuzje, a klub wciąż płaci za złe zarządzanie oraz życie ponad stan, więc nie stać go na kontraktowanie nowych piłkarzy – i dał mu kolejną młodość. Polak znów wygląda tak jak dwa lata temu, gdy zamienił Monachium na Barcelonę, a my widzieliśmy na boisku, że katalońskie powietrze dodaje mu energii oraz uszlachetnia.
Przygasł po mundialu w Katarze, gdy nawet prowadzący wówczas drużynę Xavi uznał, że Polaka dogoniła smuga cienia. Dziś Barcelona ma nowego trenera, a napastnik pozostał ten sam i będzie nim jeszcze długo, bo jeśli rozegra w tym sezonie minimum 55 proc. meczów, jego kontrakt – już rekordowy pod względem gaży, sięgający podobno 32 mln euro za rok – zostanie przedłużony.
Robert Lewandowski długowieczny. „Najlepszy na świecie”
Lewandowski w czasie, gdy trwa dyskusja o dogęszczaniu kalendarza oraz szkodliwej dla zdrowia piłkarzy intensywności meczów, wystąpił we wszystkich spotkaniach Barcelony od pierwszej minuty i to on, a nie Kylian Mbappe, jest dziś najważniejszą twarzą LaLigi. Więcej czasu (894) od Polaka spędzili na boisku jedynie Raphinha (931) oraz Jules Kounde (923), ale po doliczeniu do występów klubowych obowiązków reprezentacyjnych to on w tym wewnętrznym rankingu wygrywa.