Didier Deschamps jako selekcjoner pierwszy raz zaczął sezon reprezentacyjny od porażki. Trójkolorowi za jego kadencji – jak zauważa „Le Monde” - zawsze byli niczym wzorowi uczniowie wracający po wakacjach do szkolnej ławki, skoro wygrali osiem i zremisowali cztery z dwunastu poprzednich meczów otwierających jesień dla drużyn narodowych. Teraz seria dobiegła końca.
Mecz na Parc de Princes zaczął się dla gospodarzy doskonale, bo Bradley Barcola swojego pierwszego gola w trójkolorowych barwach strzelił już w 12. sekundzie – to najszybsza bramka reprezentacji Francji od 91 lat – ale to nie rozwiązało worka z kolejnymi. Później do siatki trafiali już wyłącznie rywale: Federico Dimarco (30. minuta), Davide Frattesi (50.) oraz Giacomo Raspadori (74.), dzięki czemu pierwsze od 1954 roku zwycięstwo Włochów we Francji stało się faktem.
Czytaj więcej
Polacy pokonali Szkotów 3:2 i odnieśli najcenniejsze ze zwycięstw za kadencji Michała Probierza. Selekcjoner odebrał na Hampden Park nagrodę za konsekwencję w budowaniu młodych piłkarzy.
Liga Narodów. Dlaczego Francuzi przegrali z Włochami i co się stało z żelazną obroną Trójkolorowych?
To był dla gospodarzy pierwszy mecz od porażki w półfinale Euro 2024 z Hiszpanami (1:2), czyli turnieju, podczas którego rozczarowali – zarówno wynikiem, jak i stylem. Trzy miesiące, które minęły, zmieniły niewiele. Wielu kibiców oczekiwało, że Francuzi solidną defensywę uzupełnią polotem w ataku, ale ofensywa zawiodła, a budząca jeszcze niedawno podziw obrona zaczęła przeciekać.
„Dotlenienie” drużyny, o którym opowiadał przed meczem Deschamps, nie przyniosło skutku. Jonathan Clauss, który zagrał na prawej obronie, nie okazał się piłkarzem godnym zaufania na poziomie reprezentacji kraju, a William Saliba i Ibrahima Konate, którzy wspólnie stworzyli środek defensywy po raz pierwszy od marcowego meczu towarzyskiego z Chile (3:2), popełniali błędy, podobnie jak zastępujący w środku pola Aureliena Tchouameniego Youssouf Fofana.