Zespół bez gwiazd, ale groźny dla każdego. Polacy szykują się na mecz ze Szkocją

Reprezentacja Szkocji, z którą Polacy zagrają w czwartek w Lidze Narodów, to nie jest potęga, ale też w żadnym wypadku drużyna, którą można zlekceważyć.

Publikacja: 04.09.2024 04:30

Kapitan reprezentacji Polski Robert Lewandowski podczas treningu kadry w podwarszawskich Książenicac

Kapitan reprezentacji Polski Robert Lewandowski podczas treningu kadry w podwarszawskich Książenicach

Foto: PAP/Leszek Szymański

Przed Euro 2024 mogliśmy się pocieszać, że jest zespół teoretycznie od nas słabszy. W końcu Szkoci to dość rzadki gość na wielkich imprezach. Okazało się jednak, że to drużyna Michała Probierza jako pierwsza odpadła z turnieju.

Szkoci wprawdzie nie ugrali więcej, też zdobyli jeden punkt w trzech meczach, ale pozostawili po sobie nie gorsze wrażenie niż biało-czerwoni. Mogą mówić o pechu: postawili się Szwajcarom, a jedynego gola w spotkaniu z Węgrami stracili w dziesiątej minucie doliczonego czasu. Dla nich to był wynik na miarę możliwości, bo sam drugi z rzędu awans na mistrzostwa Europy był sporym wydarzeniem.

Steve Clarke sprawił, że Szkoci są coraz silniejsi

Kibice szkoccy przez wiele lat przeżywali to samo co polscy fani przez całe lata 90. Kiedy przychodziło turniejowe lato, oni siadali przed telewizorami i patrzyli, jak grają inni. Wszystko zmieniło się, od kiedy kadrę objął Steve Clarke, który doprowadził drużynę do awansu na Euro 2020, i chociaż Szkoci dalej nie grają porywającej piłki, to stają się coraz solidniejsi.

Awansowali do Dywizji A Ligi Narodów bez większych problemów, zostawiając w tyle Ukrainę, Armenię oraz Irlandię. W ostatnich eliminacjach do mistrzostw Europy wygrali m.in. na wyjeździe z Norwegią (mającą w składzie m.in. Erlinga Haalanda) i pokonali u siebie 2:0 Hiszpanię. Te wyniki robią wrażenie.

Dla Szkotów Liga Narodów to doskonały poligon doświadczalny przed eliminacjami do mistrzostw świata 2026, o czym mówił asystent Clarke’a John Carver. Dla nich najważniejszy jest powrót na największą piłkarską imprezę po 28 latach przerwy. Clarke szuka nowych twarzy, które dałyby impuls jego drużynie. Powołał nawet Ryana Gaulda z Vancouver Whitecaps, który jedyny raz pojawił się na zgrupowaniu pierwszej reprezentacji dziesięć lat temu, ale nie wszedł na boisko (teraz dotarł na zgrupowanie dopiero we wtorek).

Czego chcą Szkoci – tylko "przetrwać”?

W najwyższej dywizji Ligi Narodów Szkoci chcą „przetrwać”, jak to określił Carver. Pewnie spodziewają się trudnych meczów z Chorwatami i Portugalczykami, więc z kim mają zdobywać punkty, jeśli nie z reprezentacją Polski?

Może w ich składzie nie ma gwiazd światowego czy choćby europejskiego formatu, ale w ostatnich latach doczekali się kilku ciekawych zawodników, zwłaszcza w środku pola. Po nieudanych mistrzostwach Europy z gry w kadrze zrezygnował Callum McGregor z Celticu Glasgow, ale zostali inni. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na Scotta McTominaya, który latem odszedł z Manchesteru United.

Napoli za środkowego pomocnika miało zapłacić ponad 30 mln euro i dodatkowo zagwarantować United 10 proc. od kolejnego transferu. Ciekawie może wyglądać pojedynek McTominaya z Piotrem Zielińskim, bo wydaje się, że Szkot ma wypełnić miejsce właśnie po reprezentancie Polski, który latem odszedł do Interu Mediolan. McTominay potrafi strzelać gole, w klubie zdobył ich 29, wbił też 2 bramki Hiszpanom. Jeśli dodamy do niego Johna McGinna z Aston Villi i Billy’ego Gilmoura z Napoli, to linia pomocy reprezentacji Szkocji może mieć całkiem sporą siłę. Kto wie, może już niedługo będzie jeszcze mocniejsza? Szkoci liczą na to, że Elliot Anderson w końcu zdecyduje się na grę w ich reprezentacji. Zawodnik, który niedawno zamienił Newcastle United na Nottingham Forest, urodził się w Anglii i może zagrać także w reprezentacji tego kraju.

Clarke powołał go już w zeszłym roku do seniorskiej kadry, ale po dwóch dniach piłkarz opuścił zgrupowanie. Anglicy go kuszą, ale w tamtej kadrze konkurencja jest bez porównania większa. W Szkocji zapewne byłby gwiazdą i mógłby liczyć na regularne występy. Clarke na razie na niego nie naciska i apeluje, by dać mu czas. Kto wie, jeśli szkocka drużyna będzie grała coraz lepiej, dla Andersona może to być argument, żeby do niej dołączyć. Zwycięstwo nad Polską byłoby na pewno sygnałem, że wszystko idzie w dobrym kierunku.

Przed meczem z Polską nasi rywale mają też swoje problemy. Z powodu kontuzji wypadło aż czterech zawodników: Che Adams, James Forrest, Robby McCrorie i Greg Taylor. W ich miejsce selekcjoner powołał bramkarza Jona McCrackena z Dundee, obrońcę Josha Doiga z Sassuolo oraz pomocnika Connora Barrona z Rangers FC.

Przed Euro 2024 mogliśmy się pocieszać, że jest zespół teoretycznie od nas słabszy. W końcu Szkoci to dość rzadki gość na wielkich imprezach. Okazało się jednak, że to drużyna Michała Probierza jako pierwsza odpadła z turnieju.

Szkoci wprawdzie nie ugrali więcej, też zdobyli jeden punkt w trzech meczach, ale pozostawili po sobie nie gorsze wrażenie niż biało-czerwoni. Mogą mówić o pechu: postawili się Szwajcarom, a jedynego gola w spotkaniu z Węgrami stracili w dziesiątej minucie doliczonego czasu. Dla nich to był wynik na miarę możliwości, bo sam drugi z rzędu awans na mistrzostwa Europy był sporym wydarzeniem.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Ekstraklasa wydała komunikat w sprawie meczu Śląsk Wrocław - Stal Mielec
Piłka nożna
115 zarzutów wobec Manchesteru City. Czy mistrzom Anglii grozi spadek?
Piłka nożna
Kylian Mbappe negocjuje z PSG. Żąda 55 milionów euro
LIGA NARODÓW
Ronaldo nie chce odejść i bierze Portugalię za zakładnika
Piłka nożna
Harry Kane zagrał dla Anglii po raz setny. Uczcił to dwoma golami
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne