Wojciech Szczęsny kończy karierę jak Zbigniew Boniek. Wielki finisz po wielu zakrętach

Wojciech Szczęsny ogłosił zakończenie piłkarskiej kariery w wieku 34 lat - zaledwie 34 lat, jeśli weźmiemy pod uwagę, że w XXI wieku gwiazdy futbolu grają prawie do czterdziestki. Bramkarz uznał, że nie ma już serca do gry, której poświęcił 18 lat życia - dla Polski, Juventusu, Romy i Arsenalu.

Publikacja: 27.08.2024 17:11

Wojciech Szczęsny

Wojciech Szczęsny

Foto: PAP/Leszek Szymański

- Macie ofertę pracy jakąś dla mnie? - tak Wojciech Szczęsny przywitał się z Mateuszem Święcickim z telewizji Eleven Sports w rozmowie sprzed tygodnia. Choć już wtedy – po rozwiązaniu kontraktu z Juventusem, nie z jego inicjatywy – był bez klubu, a pogłoski o możliwym końcu kariery Szczęsnego były coraz głośniejsze, trudno do końca było w nie uwierzyć. Nie dlatego, że do polskiego bramkarza by to nie pasowało – mówimy o osobie nieszablonowej, otwartej, ciekawej świata, zainteresowanej studiami architektury w bliskiej przyszłości – a z racji świetnej formy, jaką prezentował w ostatnich miesiącach. Jak mówił, Juventus odsunął go po jego najlepszym sezonie w tym klubie i z tego powodu decyzję turyńczyków było mu trudno zrozumieć. Czy polskim kibicom też będzie trudno zrozumieć decyzję Wojciecha Szczęsnego o zakończeniu kariery? W ostatnich kilku latach był liderem reprezentacji Polski tak wielkiego formatu, tyle razy utrzymywał ją przy życiu, że wdzięczność powinna wziąć górę nad żalem. 

A zwłaszcza w przypadku gry Wojciecha Szczęsnego w drużynie narodowej na happy end długo się nie zapowiadało.

Wojciech Szczęsny w reprezentacji Polski: bohater, na którego powoli już mało kto liczył

Na początku XXI wieku twarzami polskiej piłki na turniejach reprezentacyjnych i w europejskich pucharach byli bramkarze. Jerzy Dudek wybronił Liverpoolowi dogrywkę i karne w finale Ligi Mistrzów 2005, Artur Boruc był chyba jedynym naszym reprezentantem, który zasługiwał na uznanie po przegranych mistrzostwach 2006 i 2008 roku. Gdy więc reprezentacja Franciszka Smudy szykowała się do Euro 2012, potrzebowała nowych symboli – oprócz Jakuba Błaszczykowskiego i Roberta Lewandowskiego nadzieje były wiązane właśnie z Wojciechem Szczęsnym.

On już wtedy był pierwszym bramkarzem Arsenalu, klubu, któremu zawsze kibicował (dołączył do niego w 2006 r., bez gry dla „dorosłej” Legii) i w którym z roli „jedynki” wygryzł Łukasza Fabiańskiego. Polsko-ukraińskie Euro 2012 dla Wojciecha Szczęsnego zakończyło się już jednak na początku drugiej połowy meczu otwarcia z Grecją. Wyleciał z boiska z czerwoną kartką, chwilowym bohaterem został jego zmiennik Przemysław Tytoń (obronił karnego), który wystąpił też w pozostałych grach turnieju, w którym byliśmy gospodarzem. Rozczarowaniem skończyły się dla Szczęsnego też trzy kolejne turnieje: w 2016 r., gdy Polska Adama Nawałki dotarła do ćwierćfinału, z powodu kontuzji wystąpił tylko w pierwszej grze z Irlandią Północną. Między słupki wszedł Łukasz Fabiański i to on bronił fenomenalnie. Mundial 2018 i Euro 2020 – znów katastrofa. W pierwszym meczu z Senegalem w Rosji bramkarz nie zrozumiał się z Janem Bednarkiem, rywale wykorzystali błąd i położyli nas na łopatki. Na mistrzostwach Europy rozsianych po całym kontynencie znów porażka w pierwszym meczu – tym razem ze Słowacją - i znów na Szczęsnego spadła istotna część winy za straty goli. 

Po każdym z tych turniejów słychać było głosy, że choć Wojciech Szczęsny umiejętności ma bardzo wysokie, to w kluczowych meczach reprezentacji na turniejach ich nie pokazuje. Nie brakowało postulatów ze strony mediów i kibiców, by polskiej bramki bronił ktoś inny, może bardziej „szczęśliwy”, czy po prostu mniej pechowy. I wtedy przyszedł mundial 2022.

W Katarze Wojciech Szczęsny grał fenomenalnie, obronił rzuty karne w meczach z Arabią Saudyjską i Argentyną (Leo Messiego), czym zapisał się w historii mistrzostw świata. To też on obronionym karnym przeciw Walii w finale baraży, wciągnął ją za uszy do Euro 2024. Samych mistrzostw Europy już nam nie wybronił - nie był w stanie – choć jest symboliczne, że w pierwszym meczu z Holandią jego pierwsza interwencja była taka, jakiej zabrakło trzy lata wcześniej przeciw Słowacji.

W każdym razie to właśnie dwa ostatnie lata wywróciły do góry nogami (czy raczej: postawiły na nogi) postrzeganie kariery Wojciecha Szczęsnego w reprezentacji Polski. W końcu stał się bohaterem, którym zawsze miał być, ale długo nie wychodziło. Bramkarz długo oceniany niejednoznacznie (czy wręcz krytycznie) przez polską opinię publiczną zyskał miano Tego, Do Którego Nikt Nie Ma Pretensji. 

Wojciech Szczęsny – rzuty karne i przykre pożegnania z klubami

Wspominany obroniony rzut karny Leo Messiego to spektakularny przykład wybitnej interwencji Wojciecha Szczęsnego, ale lista strzelców, których strzały z 11 metrów zatrzymywał jest dłuższa i są na niej interwencje z meczów klubowych m.in.: 

  • Victor Osimhen (Napoli - Juventus, 2024 rok),
  • Ciro Immobile (Napoli - Juventus, 2019),
  • Gonzalo Higuain (Milan - Juventus, 2018)
  • Neymar (Barcelona - Roma, 2015),
  • Edin Dżeko (Arsenal - Manchester City, 2013),
  • Dirk Kuyt (Liverpool - Arsenal, 2012),
  • Antonio Di Natale (Arsenal - Udinese, 2011)

Transfer Szczęsnego do Juventusu był pewnym zaskoczeniem, w Polsce chyba nie do końca zdawaliśmy sobie sprawę jaką markę we Włoszech wyrobił sobie w Romie, gdzie grał kosztem Brazylijczyka Alissona - potem gwiazdy Liverpoolu. Choć „zerwanie z nim” przez klub z Turynu musiało spowodować ukłucie w sercu Polaka, to zawsze przyznawał, że najgorzej przeżywał odejście z Arsenalu, bo to tego klubu od zawsze był kibicem. 

Ze Zbigniewem Bońkiem łączy Wojciecha Szczęsnego nie tylko gra dla reprezentacji Polski, Romy i Juventusu, ale przede wszystkim zakończenie kariery na własnych warunkach, bez gry w przeciętnych klubach i siedzenia na ławce. Boniek przestał grać w piłkę jako 32-latek, ale w polskim futbolu pozostał postacią bardzo ważną. Choć Szczęsny zapowiada, że chce poświęcić się rodzinie i zdecydowanie wyobraża sobie życie bez sportu, to można być spokojnym, że całkiem nie da o osobie zapomnieć.

- Macie ofertę pracy jakąś dla mnie? - tak Wojciech Szczęsny przywitał się z Mateuszem Święcickim z telewizji Eleven Sports w rozmowie sprzed tygodnia. Choć już wtedy – po rozwiązaniu kontraktu z Juventusem, nie z jego inicjatywy – był bez klubu, a pogłoski o możliwym końcu kariery Szczęsnego były coraz głośniejsze, trudno do końca było w nie uwierzyć. Nie dlatego, że do polskiego bramkarza by to nie pasowało – mówimy o osobie nieszablonowej, otwartej, ciekawej świata, zainteresowanej studiami architektury w bliskiej przyszłości – a z racji świetnej formy, jaką prezentował w ostatnich miesiącach. Jak mówił, Juventus odsunął go po jego najlepszym sezonie w tym klubie i z tego powodu decyzję turyńczyków było mu trudno zrozumieć. Czy polskim kibicom też będzie trudno zrozumieć decyzję Wojciecha Szczęsnego o zakończeniu kariery? W ostatnich kilku latach był liderem reprezentacji Polski tak wielkiego formatu, tyle razy utrzymywał ją przy życiu, że wdzięczność powinna wziąć górę nad żalem. 

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Kylian Mbappe negocjuje z PSG. Żąda 55 milionów euro
LIGA NARODÓW
Ronaldo nie chce odejść i bierze Portugalię za zakładnika
Piłka nożna
Harry Kane zagrał dla Anglii po raz setny. Uczcił to dwoma golami
Piłka nożna
Liga Mistrzów w TVP. Wiadomo, które mecze zobaczymy w otwartej telewizji
Piłka nożna
Polska - Portugalia. Jak i gdzie kupić bilety na mecz Ligi Narodów?
Materiał Promocyjny
Jak wygląda auto elektryczne