Milik ledwo wrócił po kontuzji i został bohaterem Juventusu. Już minutę po wejściu na boisko strzelił gola na wagę awansu do finału Pucharu Włoch i trafił na okładki gazet na Półwyspie Apenińskim, które nazwały go „zbawicielem”, „mężem opatrznościowym”, nawet „archaniołem”.
Decydujące tygodnie dla Arkadiusza Milika. Zostanie w Juventusie?
Stara Dama przegrała z Lazio Rzym 1:2, ale dzięki zwycięstwu 2:0 w pierwszym meczu to ona powalczy 15 maja o trofeum. Duża w tym zasługa polskiego napastnika, który wcześniej – w ćwierćfinale z Frosinone (4:0) – w niewiele ponad pół godziny uzyskał hat tricka. W jednym meczu zdobył tyle samo bramek, co w całym sezonie ligowym, przerywanym problemami zdrowotnymi i zawieszeniem za czerwoną kartkę.
– Dużo cierpieliśmy, ale cieszymy się, że za kilka tygodni wrócimy tu na finał. Mam nadzieję, że wtedy też będę mógł dać kibicom trochę radości – mówił po spotkaniu w Rzymie.
Dla Milika najbliższe tygodnie będą kluczowe, zarówno jeśli chodzi o przyszłość w Turynie, jak i wyjazd z reprezentacją Polski na Euro 2024. Michał Probierz pominął go przy powołaniach na baraże, choć kontuzja przywodziciela, której doznał zaraz po ogłoszeniu listy przez selekcjonera, i tak wykluczyłaby jego obecność na marcowym zgrupowaniu.
Milik w Juventusie jest głównie rezerwowym, dlatego już kilka tygodni temu „Gazzetta dello Sport” zastanawiała się, czy pozostanie w Turynie. Sam zainteresowany chciałby powalczyć o miejsce w składzie.