To miało być miłe popołudnie w Monachium. Hansi Flick po raz 50. usiadł na ławce Bayernu. Uczcić jubileusz miała wygrana z Werderem. To jeden z ulubionych przeciwników Roberta Lewandowskiego (więcej goli strzelił tylko Wolfsburgowi i Schalke), w ubiegłym sezonie zespół z Bremy ledwo obronił się przed spadkiem, ale zamiast łatwego zwycięstwa mistrzów Niemiec były nerwy i zgrzytanie zębami.
Po pierwszej połowie Bawarczycy przegrywali 0:1, nie oddali ani jednego strzału na bramkę, a polski as mógł się poczuć jak podczas ostatnich meczów reprezentacji Polski, nie miał okazji do zdobycia gola. Remis uratował Kingsley Coman, Bayern pozostał liderem, ale Borussia Dortmund i Bayer Leverkusen tracą do niego już tylko punkt.
Borussia rozbiła w Berlinie Herthę 5:2. To było przedstawienie jednego aktora. Erling Haaland uzbierał cztery trafienia i ruszył w pogoń za Lewandowskim. Ma już dziesięć bramek, jedną mniej niż Polak. Potwierdził, że zasłużył na nagrodę Golden Boy, przyznawaną zawodnikom do 21. roku życia przez dziennikarzy europejskich gazet. W poprzednich latach sięgali po nią Kylian Mbappe i Matthijs de Ligt.
Norweg w lipcu skończył 20 lat, ale jak na standardy Borussii to już gracz doświadczony. W sobotę Dortmund zaprezentował kolejną gwiazdę przyszłości. Pochodzący z Kamerun Youssoufa Moukoko został najmłodszym debiutantem w historii Bundesligi, dzień po 16. urodzinach. Specjalnie dla niego niemiecka federacja zmieniła przepisy, obniżając minimalny wiek pozwalający na grę. Firma Nike już rok temu podpisała z nim kontrakt, za sam podpis placąc milion euro.
Krzysztof Piątek wrócił do podstawowego składu Herthy, ale niczym się nie wyróżnił i kwadrans przed końcem opuścił boisko.