Po zwycięstwie przed tygodniem 4:0 Jagiellonia mogła być pewna awansu, więc świadomość tego siedziała w głowach zawodników. Dlatego nie wysilali się zbytnio, a i tak nie mieli problemu z odniesieniem zwycięstwa.
Tym bardziej, że po dwunastu minutach mieli przewagę już pięciu bramek, bo gola z rzutu karnego strzelił Angolańczyk Afimico Pululu. Zrobił to jeszcze raz, w 69. minucie. Litwini mieli pecha, bo kwadrans później w polu karnym Linas Klimavicius pechowo trafił piłką w Markasa Benetę. Piłka odbiła się od jego nogi i wleciała do siatki.
Jagiellonia prowadziła więc 3:0, mimo że ani jednego gola nie strzeliła z akcji. Miała bardzo dużą przewagę, z której nic nie wynikało. A goście grali odważniej niż na swoim stadionie, przeprowadzili trzy dobre akcje, po których bliski zdobycia gola był Kongijczyk Noel Mbo. Dopięli swego w 88. minucie, kiedy honorową bramkę zdobył Norweg Sivert Gussias.
Zapracowali na nią, przy współudziale białostockich obrońców. W ciągu całego meczu popełniali oni sporo błędów, jakie biorąc pod uwagę niewysoką klasę przeciwnika nie powinny im się zdarzać. Był to czwarty mecz mistrzów Polski w sezonie i czwarte zwycięstwo. Po dwóch w lidze doszły dwa w walce o Ligę Mistrzów.