Efektowne zwycięstwo jest bardzo cenne, a jego rozmiary dają niemal stuprocentową pewność, że białostoczanie wygrają również rewanż. FK Paneveżys gra na poziomie polskiej drugiej ligi, nic więc dziwnego, że w ciągu półtorej godziny nie potrafił przeprowadzić ani jednej groźnej akcji. Nie nauczy się tego w ciągu tygodnia, więc o końcowy wynik można być spokojnym.
Litewskie drużyny są od lat sparingpartnerami Jagiellonii, to Polacy uczą ich, a nie oni nas i nic się pod tym względem nie zmienia. Pierwsi zagraniczni piłkarze w polskiej lidze byli Litwinami (z Atłantasu Kłajpeda) występowali właśnie w Jagiellonii (rok 1989). Tym razem przeciw Jagiellonii zagrało czterech piłkarzy, którzy w przeszłości bronili barw polskich klubów. Ich nazwiska zapamiętali kibice jedynie tych klubów.
Jagiellonia Białystok - FK Paneveżys: 4:0
Raz się zdarzyło, że Lech Poznań zlekceważył Żalgiris Wilno i źle się to dla poznaniaków skończyło (rok 2013, Liga Europy). Zostali wyeliminowani przez Litwinów, trenowanych wówczas przez polskiego trenera Marka Zuba (dziś w Stali Rzeszów). Ale tamten Żalgiris był bez porównania lepszy od dzisiejszego Poniewieża a białostoczanie podeszli do gry bardzo poważnie. Dobrze wiedzieli, że w poprzedniej rundzie HJK Helsinki też myślało, że wygra na stojąco i też się przeliczyło.
Czytaj więcej
Nie opadły jeszcze emocje po Euro 2024, a polskie drużyny już muszą się bić o europejskie puchary. Jagiellonia zaczyna walkę o Ligę Mistrzów, Legia i Śląsk o Ligę Konferencji. A Wisła kontynuuje grę w eliminacjach Ligi Europy.
Po pół godzinie wszystko było jasne. Przy prowadzeniu 3:0 stało się oczywiste kto wygra, tylko należało poczekać do końca, żeby dowiedzieć się ile bramek jeszcze padnie. Wszystkie trzy zdobył Jesus Imaz. Pierwszą po wrzucie z autu do Pululu, jego podaniu do Kristoffera Hansena i odegraniu do Imaza. Angolańczyk - Norweg - Hiszpan. Piękna akcja w polu karnym, na którą obrońcy jedynie patrzyli, ciekawi, czy się powiedzie.