To były mistrzostwa świata, które miały dać Wyspiarzom upragniony triumf i tak się faktycznie stało. Drużyna prowadzona przez sir Alfa Ramseya grała równo, a w drodze do finału straciła tylko jednego gola. W półfinale Gordona Banksa pokonał z jedenastki król strzelców tamtejszego mundialu, świetny portugalski napastnik Eusebio.
Cel uświęca środki
Choć tak po prawdzie Anglicy wcale nie musieli zagrać w decydującym meczu. O co chodzi? W Argentynie do dzisiaj wspomina się to, co stało się w ćwierćfinałowym meczu z gospodarzami MŚ 1966 i to co wyprawiał na boisku zachodnioniemiecki sędzia Rudolf Kreitlein. W pierwszej połowie wyrzucił z boiska kapitana Argentyńczyków Antonia Rattina, podejmował stronnicze decyzje. Gazeta „La Razon” napisała” „Niemiec Kreitlein zrobił wszystko, aby Anglia wygrała z Argentyną”. Z kolei „Cronica” dodawała: „Sędzia zachodnioniemiecki zasłużył swymi niezrozumiałymi werdyktami podczas meczu Anglia – Argentyna na dożywotnią dyskwalifikację”.
Niemcy z NRF (oficjalna nazwa w PRL-owskiej nomenklaturze obowiązująca do 1970 roku) też mieli swoje za uszami. W meczu z Urugwajem, także w 1/4 miał po ich stronie stać… angielski arbiter Jim Finney. „Urusi” kończyli tamten mecz w Sheffield w dziewiątkę!
Korespondent „Sportu” z tamtego angielskiego mundialu dr Jerzy Roha pisał w naszej gazecie w artykule zatytułowanym „Sfaulowane fair play pod patronatem prezesa FIFA”. Tym był wtedy nie kto inny, jak sir Stanley Rous. Dr Roha pisał: „Awantury na meczach Niemców z Argentyną, Hiszpanią i Urugwajem nie były dziełem przypadku. Kontuzje przeciwników i ich osłabienie liczbowe stanowiły efekt metodycznie realizowanej „strategii” Schellingera, Beckenbauera i kolegów. Pozornie wszystko odbywa się w zgodzie z przepisami. Walczą nieustępliwie o każdą piłkę, wkraczają ostro, bezpardonowo w każdą akcję. Są to jednak interwencje z których przeciwnicy wychodzą z reguły mniej lub bardziej poturbowani”. Cel uświęca jednak środki i w finale VIII mistrzostw świata znalazły się jedenastki Anglii i NRF.
Kontrowersyjna bramka niewidka
Mecz o złoto był zaciekłym i stojącym na najwyższym poziomie widowiskiem. Przed telewizyjnymi ekranami obserwowało go 400 milionów ludzi. Niemcy objęli prowadzenie po trafieniu Helmuta Hallera. Zaraz potem wyrównał mający swój niesamowity dzień Geoffrey Hurst. Kiedy na kilkanaście minut przed końcem Hansa Tilkowskiego pokonał Martin Peters wydawało się, że losy rywalizacji są przesądzone, ale gdzie tam – walczący jak zawsze Niemcy wyrównali za sprawą obrońcy Wolfganga Webera. Dogrywka jeszcze bardziej rozgrzała prawie 100 tys. widzów i prawie pół miliarda ludzi przed szklanymi ekranami. Na 3:2 trafia Hurst. Piłka odbija się od poprzeczki i wychodzi w pole. Był gol czy nie? Prowadzący mecz Szwajcar Gottfried Dienst nie jest pewny, spogląda na liniowego, którym jest Azer, a raczej obywatel ZSRR Tofiq Bahramow. Ten uważa, że piłka całym obwodem przekroczyła linię bramkową, a więc trafienie ze 101 minuty zostaje uznane. W samej końcówce Hurst dokłada jeszcze jednego gola i do dzisiaj jest jedynym piłkarzem, któremu w finale MŚ udało się zaliczyć hat tricka. Nie pomogły szaleńcze ataki Niemców, którzy do boju byli podrywani przez swojego kapitana Uwe Selera (zmarł w czwartek 21 lipca w wieku 85 lat). Puchar „Złotej Nike” ufundowany przez Julesa Rimeta odebrał z rąk królowej Elżbiety II kapitan Bobby Moore. Epilogiem do meczu Anglia – Niemcy Zachodnie będzie niedzielny finał mistrzostw Europy kobiet gdzie na Wembley gospodynie zagrają z Niemkami.