Globalizacja wokół nas idzie pełną gębą, a ludzie z całego świata migrują i mieszają się ze sobą. Powodów jest kilka – poszukiwanie lepszego życia, ucieczka przed wojną (w obu tych przypadkach niemałą cegiełkę dorzucili Polacy) czy czasem… zwykły przymus, który łączy się rzecz jasna z dawnym niewolnictwem.
Narodowość nieoczywista
Ma to oczywisty wpływ na piłkę nożną. Często w dyskusjach o futbolu używa się słowa „międzynarodowy”, choć w tym kontekście jest ono… nieprecyzyjne czy po prostu błędne. O grze dla danego kraju nie decyduje narodowość – kwestia niemierzalnej fizycznie samoidentyfikacji – a obywatelstwo, czyli po prostu papierek. W dzisiejszych czasach istnieje wiele odcieni szarości, a niektórych ludzi trudno zidentyfikować pod względem narodowościowym. Mesut Oezil reprezentował Niemcy, tam się wychował, choć pochodził z Turcji. Sam twierdził, że w połowie czuje się Niemcem, a w połowie Turkiem, co nie zawsze jest komfortową sytuacją. Nigdzie bowiem nie czuł się w pełni „swój”.
W dzisiejszych czasach to, że ktoś urodzi się w danym obrębie państwowym, wcale nie znaczy, że musi ten kraj reprezentować czy się z nim identyfikować. Na mistrzostwach świata w 2018 roku wystąpiło 6 (z 32) zespołów mających w swoich szeregach tylko graczy urodzonych na ich terytorium – Brazylia, Arabia Saudyjska, Niemcy, Kolumbia, Meksyk i Korea Południowa. Obecnie takie ekipy wystąpią 4 – ponownie są to Brazylijczycy, Saudyjczycy i Koreańczycy, ale także Argentyna.
Sprawa polska
Polska jest obecnie krajem mocno jednolitym etnicznie, bo większość obywateli mieszkających w kraju nad Wisłą deklaruje narodowość polską. Największa grupa niepolska w naszym państwie, będącą jednak polskimi obywatelami, to – według oficjalnych danych – Ślązacy. W 2018 roku na mundial selekcjoner Adam Nawałka zabrał urodzonego w Brazylii Thiago Cionka. Tym razem w kadrze są „Anglik” Matty Cash i „Włoch” Nicola Zalewski.
W przypadku biało-czerwonych wzór jest najczęściej ten sam. Mianowicie wszyscy są potomkami emigrantów, którzy w trudnych czasach opuścili Polskę, szukając lepszego życia – czy to za czasów zaborów, czy dwóch wojen światowych. Kwestią czasu jest, aż w polskiej kadrze zaczną grać piłkarze z korzeniami ukraińskimi, szczególnie po ostatnim napływie imigrantów zza wschodniej granicy. Kiedyś był już jeden – Taras Romanczuk, który na powołanie zapracował sobie „przez zasiedzenie”.