To, co nie udało się rok temu, powiodło się rezerwom Rakowa w tegorocznych barażach o awans do III ligi. Podopieczni Tomasza Kuźmy po skromnej zaliczce wywalczonej w sobotę na swoim boisku we wtorek w Tychach postawili kropkę nad „i”. W meczu, który wokół sztucznej płyty bocznego boiska Stadionu Miejskiego zgromadził nadkomplet widzów, częstochowianie długo nie potrafili sforsować defensywy gospodarzy, ale gdy 82 minucie trafili po raz pierwszy, to poszli za ciosem i zwycięstwem 3:0 sprawili wielką radość sobie i swoim fanom z wiceprezesem Polskiego Związku Piłki Nożnej Wojciechem Cyganem na czele.
Powiało Chłodem
Worek z bramkami rozwiązał Bartosz Chłód, dobijając strzał Huberta Tylca. Reszta należała do wprowadzonego na murawę w 76 minucie Szymona Zielonki. W 88 minucie 21-letni napastnik – po zagraniu Portugalczyka Pedro Vieiry – z zimną krwią sfinalizował kontrę gości, a swój 15-minutowy pobyt na boisku zamknął – po szarży Tylca – trafieniem z 5 metra do pustej bramki.
Końcowy wynik nie oddaje jednak przebiegu meczu, w którym tyszanie przez długi czas dotrzymywali kroku bardziej doświadczonym rywalom. Jakub Mądrzyk musiał się więc wykazać między innymi efektowną paradą, żeby w 74 minucie – po strzale Kajetana Rutkowskiego z dystansu – wybić na róg piłkę zmierzającą w „okienko”.
Miał też sporo szczęścia zarówno w 36 minucie, gdy po niezbyt udanym wprawdzie strzale Rutkowskiego, próbującego zza narożnika pola bramkowego uderzyć z woleja po dośrodkowaniu Konrada Pipii, piłka poleciała wysoko i spadła… na poprzeczkę, jak i w 87 minucie, gdy po rzucie rożnym wykonanym przez Pawła Borzęckiego główkujący z 5 metra Konrad Rabiej ostemplował słupek. Ostatecznie bramkarz częstochowian zachował czyste konto i razem z kolegami mógł odebrać – z rąk wiceprezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, a zarazem prezesa Śląskiego Związku Piłki Nożnej, Henryka Kuli – puchar za awans do III ligi.
Kamień z serca
– Kamień spadł mi z serca – stwierdził trener Rakowa II. – Każdy pamięta to, co stało się rok temu, gdy przegraliśmy baraże z Odrą Wodzisław Śląski. Wtedy jednak – i za to na pewno jesteśmy winni podziękować dyrektorowi Akademii, Markowi Śledziowi – dostaliśmy drugą szansę. Mogliśmy prowadzić ten zespół dalej i pokazaliśmy, że umiemy nie tylko wygrać rywalizację w grupie, ale także dopiąć rozgrywki do końca.