– Pana wypowiedź nadaje się do prokuratury! To nie ja powinienem być oskarżony tylko pan. Pan insynuuje, że uczestniczyłem w dwóch sprzedanych meczach, co jest totalną bzdurą. Nikt tego nie potwierdził, nikt tego nie napisał – grzmiał Czesław Michniewicz, gdy na konferencji poruszono kwestię, która w ostatnich dniach była szeroko komentowana. 711 połączeń trenera z „Fryzjerem”.
Częsta relacja
Od początku było wiadome, ze temat ten zostanie poruszony na wczorajszej konferencji. Poszło dość szybko. Najpierw Michniewicz ucinał wątek, przypominając, że nigdy nie został o nic oskarżony, za nic skazany, nie był świadkiem koronnym. Potem włączył się Cezary Kulesza, nieco nerwowo, ale w podobnym tonie podkreślając, że Michniewicz prawnie jest czysty.
W latach 2003-2005 między nowym selekcjonerem a szefem mafii korupcyjnej Ryszardem Forbrichem ps „Fryzjer” doszło do 711 połączeń lub prób połączeń telefonicznych. Nie jest to żadna tajemnica, aczkolwiek mowa tylko o potwierdzonych numerach, bo „Fryzjer” miał jeszcze „bezpieczne telefony”. Oczywiście nie musi to o niczym świadczyć. Michniewicz znał działacza z końcówki lat 90., gdy był bramkarzem Amiki Wronki, a Forbrich pełnił funkcję kierownika i menadżera powstałego w 1992 roku klubu. Ich relacje nie dotyczyły tylko sportu, a również kwestii prywatnych, jak np. pomoc w kupnie samochodu. Sęk w tym, że tak duża liczba połączeń na przestrzeni nieco ponad 2 lat i wzmożona ich liczba przed 22 maja 2004 roku jest mocno podejrzana.
Podległość „Fryzjerowi”
Tego dnia odbył się mecz Świtu Nowy Dwór Mazowiecki z prowadzonym przez Michniewicza Lechem Poznań. Świt wygrał, a spotkanie zostało przez prokuraturę uznane za ustawione. „Jak wyjaśnił Janusz Wójcik (trener Świtu – dop. „Sportu”), z rozmowy, której się przysłuchiwał, wynikało, że trener Michniewicz został poinformowany o sprzedaży meczu. W czasie tej rozmowy Ryszard F. (…) wydawał polecenia trenerowi Michniewiczowi co do składu meczu, a Michniewicz wykazywał zupełną podległość i posłuszeństwo wobec Ryszarda F” – zostało napisane w akcie oskarżenia. Problem w tym, że nowy selekcjoner wielokrotnie – także wczoraj – wyjaśniał, że mecz ze Świtem odbył się między dwoma spotkaniami finału Pucharu Polski z Legią. W obawie przed wykluczeniem z rewanżu piłkarzy przez kartki (które w tamtych czasach sumowały się w różnych rozgrywkach) kilku w meczu nie zagrało, a Maciej Scherfchen miał wówczas złamaną rękę.
Dlaczego więc Michniewicz ze wzmożoną częstotliwością kontaktował się z „Fryzjerem” przed tym spotkaniem? Do szefa mafii dzwonili zresztą także inni ludzie związani z oboma klubami.