Reklama
Rozwiń

Żona miała go już dość

Aktualizacja: 16.10.2019 11:40 Publikacja: 09.04.2019 08:20

Gdy przed spotkaniem z Zagłębiem Sosnowiec kibice Wisły dowiedzieli się o kontuzji Marcina Wasilewskiego, padł na nich blady strach. Trener Maciej Stolarczyk nie ma wielkiego pola manewru. Mógł kombinować, przestawiać zawodników z pozycji na pozycję, a może nawet zmienić ustawienie zespołu. Wybrał rozwiązanie z pozoru najprostsze, ale też bardzo ryzykowne. W miejsce Wasilewskiego wstawił Lukasa Klemenza dla którego był to debiut w podstawowym składzie Białej Gwiazdy. A jesienią, gdy grał w obronie Jagiellonii Białystok, zbierał – delikatnie mówiąc – niezbyt pochlebne oceny.

Nocna analiza

Mecz z Sosnowcem mógł potwierdzić te obawy, choć nie do końca. Klemenz rozpoczął bardzo nerwowo i na nim skupiła się uwaga fanów, jednak w trakcie meczu większe błędy popełniał bardziej doświadczony kolega ze środka obrony, Maciej Sadlok. Wisła w Sosnowcu przegrała 3:4, więc gwoli ścisłości, żaden jej piłkarz nie mógł być z siebie zadowolony.

– W domu po meczu analizowałem raz jeszcze to spotkanie. Oglądałem powtórkę spotkania i zapisywałem błędy, które popełniłem, by potem ich unikać. Żona miała już tego dość, bo budziła się o trzeciej w nocy i widziała, że nadal to oglądam. Sama znała już to na pamięć, jednak dla mnie było to bardzo ważne. Chcę grać w ekstraklasie, więc muszę eliminować te błędy. W spotkaniu z Piastem starałem się wyeliminować te błędy, dlatego wybrałem jak najprostsze rozwiązania – opisuje Klemenz.

Prostota okazała się dobrym wyborem. Klemenz nie błyszczał w rozegraniu, ale swoją podstawową robotę, czyli grę obronną, wykonywał bardzo dobrze. 23-letni obrońca Wisły wygrał 76% pojedynków (najlepszy wynik w zespole Wisły), a powietrzu aż 86%. W trakcie spotkania odzyskał 13 piłek dla swojej drużyny, co też było najlepszym wynikiem w krakowskiej ekipie. Wisła co prawda nie potrafiła utrzymać do końca prowadzenia 2:1, ale trudno o to mieć pretensje tylko do stoperów.

Bez konkurencji

Klemenz szybko nabiera pewności siebie, a jest to świetna informacja dla kibiców Wisły, bo jeszcze przez kilka tygodni Wasilewski nie będzie gotów do gry. – Nie jest łatwo zastąpić tak doświadczonego piłkarza, który dodatkowo gra w tym zespole regularnie od początku sezonu. Staram się jednak wykonywać swoją robotę jak najlepiej i pracować na to, by na stałe wskoczyć do składu – tłumaczy.

Dopóki Wasilewski nie może trenować, Klemenz nie musi bardzo obawiać się o swoje miejsce, bo konkurencję stanowią zawodnicy bez żadnego ligowego doświadczenia. W trakcie spotkania z Piastem Sadlok miał kłopoty zdrowotne, ale robiono wszystko, by pozostał na boisku. – Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, kto mógłby za mnie wejść na boisko. Całe szczęście udało się przezwyciężyć problemy ze ścięgnem Achillesa i mogłem kontynuować grę – mówi Sadlok.

– Wydaje mi się, że nasza współpraca z Maćkiem idzie w dobrą stronę. Dużo mi podpowiadał, zarówno przed meczem jak i potem już w trakcie spotkania. Z kilku sytuacji wyszedłem obronną ręką właśnie dzięki niemu – mówi Klemenz. – To był dopiero nasz drugi wspólny mecz i nadal się docieramy – dodaje.

Kłopoty w środku

W sobotę Sadlok z Klemenzem będą się dwoić i troić, by zatrzymać piłkarzy Zagłębia Lubin. Dla Wisły to najważniejszy mecz w sezonie. Od wyniku spotkania w Lubinie zależy, czy Wisła awansuje do górnej ósemki, czy w końcowej fazie sezonu bić się będzie o utrzymanie w Lotto Ekstraklasie.

– To będzie dla nas jak finał mistrzostw Świata. Górna ósemka byłaby dla nas jak spełnienie marzeń. W sobotę czeka nas mecz walki, a kto popełni mniej błędów, ten wygra. Zapewniam jednak, że pojedziemy tak jak po swoje – dodaje Klemenz.
Nie wiadomo jeszcze, w jakim składzie Wisła pojedzie do Lubina. Po meczu z Piastem na kłopoty zdrowotne narzeka Vukan Savićević, ciągle problemy ma też Vullnet Basha. Obaj to kluczowi piłkarze środka drugiej linii i gdyby wypadli obaj, Wisła miałaby ogromne problemy. Jest za to szansa, że na boisko wyjdzie już Jakub Błaszczykowski, który z powodu urazu stracił dwa ostatnie spotkania.

 

 

 

Piłka nożna
Cezary Kulesza nadal prezesem PZPN. Mądry król i źli dworzanie
Piłka nożna
Cezary Kulesza będzie dalej rządził polską piłką, ale traci zaufanych ludzi. Selekcjoner do połowy lipca
Piłka nożna
Cezary Kulesza pozostanie prezesem PZPN. Delegaci wybrali jedynego kandydata
Piłka nożna
Prywatny odrzutowiec i kilkunastoosobowa służba. Jak Cristiano Ronaldo stał się multimiliarderem
Piłka nożna
Futsalowy węzeł gordyjski. UEFA rozcina go Słowenią