Tytułowy okrzyk bez trudu można zaleźć w sieci i uznać za kultowy. Wydobył się on 8 lat temu z ust jednego z kibiców Podbeskidzia podczas meczu z Legią, a ów sympatyk „górali” namawiał swych ulubieńców, by akcje przeprowadzali prawą stroną, gdzie operował Jakub Wawrzyniak, który – zdaniem kibica – „jest cienki”.
Koniec końców były reprezentant Polski trafił do siatki, zapewniając swej drużynie wygraną 2:1. Potwierdził tym samym, że wcale nie jest „cienki”, a zawołanie sprzed lat najwyraźniej zapamiętali zawodnicy Ślęzy, choć grający w tym zespole Wawrzyniak ma na imię Mikołaj, jest usposobiony ofensywnie i nie ma nic wspólnego z bardziej znanym Jakubem.
Barw wrocławskiego klubu broni od początku sezonu. Do tej pory ten zdolny 18-latek miał na koncie 12 występów i 2 gole, ale w sobotę podwoił swój dorobek, dając do zrozumienia, że będą z niego ludzie. Po raz pierwszy dał o sobie znać już w 3 min, kiedy odważnie wszedł między Damiana Barona i Wojciecha Dragona, główkując piłkę którą spod linii końcowej dośrodkował Mateusz Stempin.
Prawy pomocnik gospodarzy „granie na Wawrzyniaka” upodobał sobie do tego stopnia, że w 66 min wyłożył mu piłkę, a jego młodszy kolega spokojnie sfinalizował klasyczny kontratak, który zresztą sam zainicjował. W tym momencie losy spotkania były rozstrzygnięte, chociaż taką opinię można było wyrazić już znacznie wcześniej. Wrocławianie zdominowali rywali i gdyby nie kilka świetnych interwencji Patryka Szczuki, ich zwycięstwo byłoby znacznie wyższe.
Beniaminek w niczym nie przypomniał zespołu tak dobrze punktującego na wyjazdach. W całym meczu oddał zaledwie 3 strzały, z których jeden – po akcji Dragona i „klepce” Jakuba Szendzielorza – zakończył się golem Piotra Ćwielonga, pokonującego 17-letniego debiutanta Wiktora Gasztyka, zastępującego kontuzjowanego Piotra Zabielskiego. Dwa gole z rzutów karnych, wywalczonych przez Tomasza Dyra, dołożył Robert Pisarczuk, potwierdzając tym samym, że ten element ma opanowany do perfekcji, a jedno trafienie Piotr Stępień. Spokój w sfinalizowaniu podania Huberta Muszyńskiego znamionowały klasę 23-latka.