Zaczęło się od deklaracji prezesa i właściciela Wisły. Jarosław Królewski po awansie swojej drużyny do finału zagroził bojkotem meczu w Warszawie, jeśli fani z Krakowa nie zostaną wpuszczeni na Narodowy.
Na kibicach Białej Gwiazdy nadal ciąży zakaz udziału w spotkaniach wyjazdowych, ale Polski Związek Piłki Nożnej (PZPN) poszedł klubowi na rękę – tak jak kiedyś Lechowi Poznań – i karę zawiesił. Ostrzegł jednak, że w przypadku kolejnego złamania przepisów zastosuje najsurowsze środki dyscyplinarne, z wykluczeniem Wisły z przyszłych rozgrywek włącznie.
Bilety na finał rozeszły się błyskawicznie, ale wciąż nie wiadomo było, czy trybuny się zapełnią, bo gdy udało się opanować jeden pożar, wybuchł następny. Kibice Pogoni zagrozili, że nie wejdą na Narodowy, jeśli w strefie kontroli oprócz ochrony pojawi się dodatkowo policja (poparli ich sympatycy Wisły). Do pisma w tej sprawie dotarł Mateusz Borek. Wygląda jednak na to, że bojkotu nie będzie.
Czytaj więcej
Trener Wisły Kraków Albert Rude tłumaczy, że jego piłkarze są zmęczeni, choć w dwa miesiące rozegrali tylko trzynaście meczów. Szanse na bezpośredni awans do Ekstraklasy Biała Gwiazda ma już tylko matematyczne.
Finał Pucharu Polski. Przemarszu kibiców nie będzie
Jakby tego było mało, w porze meczu przemarsz w okolicach stadionu planowali… kibice Legii w ramach „protestu przeciwko używaniu przez fanów Wisły niebezpiecznych ostrych narzędzi”.