Reklama
Rozwiń

Stefan Szczepłek: Polska - Estonia 5:1. Pierwszy dzień wiosny

5:1 to jest mniej więcej taki wynik, jakiego można się było spodziewać. Powinno być jeszcze więcej bramek, nie powinniśmy natomiast stracić tej jednej.

Publikacja: 21.03.2024 23:16

Przemysław Frankowski

Przemysław Frankowski

Foto: PAP/Leszek Szymański

Strzelone bramki cieszą, ale nie ma się co podniecać. Zmierzyliśmy się z jedną z najsłabszych europejskich reprezentacji, więc rozmiary zwycięstwa mówią o różnicy poziomów. O grze mniej.

To zrozumiałe, że Polacy mieli przewagę, bo Estończycy nie byli w stanie utrzymać piłki, więc także zorganizować akcji. Wybijali piłkę aby dalej, przejmowali ją Polacy i zaczynali oblężenie. I tak w kółko.

Pozostało jeszcze 86% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Piłka nożna
W co gra prezes PZPN Cezary Kulesza? Wybrał selekcjonera, ale jego nazwisko trzyma w tajemnicy
Piłka nożna
Polskie piłkarki chcą gonić europejską czołówkę. We wtorek mecz ze Szwecją
Piłka nożna
Euro kobiet. Polki bez tremy, ale wygrało niemieckie doświadczenie
Piłka nożna
Polskie piłkarki debiutują w mistrzostwach Europy. Nie boją się nikogo
Piłka nożna
Gwiazdor Liverpoolu zginął w wypadku samochodowym. Niedawno wziął ślub