Utrzymać się na stanowisku przez blisko dekadę to w dzisiejszych czasach nie lada sztuka. Zwłaszcza gdy stoi się na czele takiej drużyny jak Liverpool.
Klopp nie tylko wytrzymał nadzwyczaj długo w jednym z najsłynniejszych i najbardziej utytułowanych klubów świata, ale przede wszystkim przywrócił mu dawny blask, prowadząc do triumfu w Champions League (po 14 latach) i mistrzostwa Anglii (po 30 latach).
– Nie jestem „The Special One”. Jestem „The Normal One”, zwyczajnym facetem ze Schwarzwaldu – mówił w październiku 2015 r. podczas swojej pierwszej konferencji, stawiając się w kontrze do Jose Mourinho. I na dzień dobry zaskarbił sobie sympatię kibiców.
Czytaj więcej
Liverpool znów rozdaje karty w Premier League. Trener Juergen Klopp znów zbudował ekipę, która nie boi się nikogo i zmierza po mistrzostwo Anglii.
Zapowiadał też, że jego zespół będzie grał „futbol na pełnym gazie i z wielkim sercem”, bo równie ważny jak zwycięstwa jest styl. Obietnicy dotrzymał, bo mecze Liverpoolu często były tętniącym od emocji spektaklem. Powtarzał, że nieważne jest, co ludzie myślą o tobie, kiedy przychodzisz pracować – ważniejsze, co myślą, kiedy odchodzisz.