„Gazzetta dello Sport” wyszła w środę z tytułem na pierwszej stronie: „Futbol na spalonym”. Uderza rozmach śledztwa i to, że zdaniem prokuratury w proceder zamieszane są czołowe włoskie kluby, znani działacze i piłkarze.
Chodzi m.in. o AC Milan i jego dyrektora Adriano Gallianiego, o Juventus i jego byłego dyrektora Jeana- Claude,a Blanca, prezesa Napoli Aurelio di Laurentiisa, prezesa Lazio Claudio Lotito, prezesa Fiorentiny Andreę Della Valle, szefów Interu.
W aferę zamieszani są ponadto byli i obecni piłkarze, m.in. takie sławy jak Hernan Crespo, Diego Milito czy Ezequiel Lavezzi, a na dodatek cała armia futbolowych menedżerów. Prokuratura zajęła majątek niektórych podejrzanych o wartości w sumie 12 milionów euro.
Śledztwo rozpoczęło się od podsłuchanej rozmowy Lavezziego (Argentyna, Napoli, PSG) w związku z serią kradzieży w domach piłkarzy w Neapolu. Policja chciała wiedzieć, czy złodzieje nie kontaktują się ze swoimi ofiarami proponując wykup skradzionych przedmiotów, a przypadkiem nagrała rozmowę, w której Lavezzi negocjował otworzenie w banku szwajcarskim konta dla swego kolegi z boiska Cristiana Chaveza(chodziło o ukrycie pieniędzy przed fiskusem).
I tak, od nitki do kłębka, prokuratura wpadła na trop chytrego procederu. Okazało się, że kluby, by uniknąć części podatków od zawieranych z piłkarzami kontraktów, zatrudniały fikcyjnie ich menedżerów jako doradców, skautów i ekspertów płacąc ogromne sumy za niewykonaną pracę. Potem menedżerowie przekazywali część tych pieniędzy pod stołem swoim podopiecznym.