Bayern zareagował w najlepszy z możliwych sposobów na to, co wydarzyło się kilka dni temu w Saarbruecken. Po porażce z trzecioligowym rywalem w Pucharze Niemiec mistrz szybko wziął się w garść i wygrał Der Klassiker, czyli najważniejszy mecz sezonu. Imponujące są rozmiary zwycięstwa, jak i fakt, że dokonał tego na terenie najgroźniejszego przeciwnika.
Bawarczycy już po dziewięciu minutach prowadzili w Dortmundzie 2:0. Najpierw trafił wracający do składu po kontuzji francuski obrońca Dayot Upamecano, a potem swój koncert zaczął Harry Kane. Anglik zdobył bramki numer 13, 14 i 15 w Bundeslidze, co najmniej do niedzieli będzie liderem klasyfikacji strzelców. To jego drugi ligowy hat trick z rzędu (w sumie już trzeci). Miał być godnym następcą Roberta Lewandowskiego i nie zawodzi oczekiwań. Nie miał problemów z aklimatyzacją w nowym otoczeniu, bo napastnikiem jest wybitnym.
Kiedy ostatnio Bayern przegrał z Borussią
Niemoc Borussii trwa, nie wygrała z Bayernem już 11 kolejnych meczów. To jej pierwsza porażka w tym sezonie. Bolesna, bo pokazująca, jak wiele brakuje jej do giganta z Monachium, choć kilka miesięcy temu walczyła z nim o tytuł do samego końca.
Niepokonane w Bundeslidze są już tylko Bayern i otwierający tabelę Bayer Leverkusen, który wyprzedza Bawarczyków o dwa punkty.
Jeśli miał być to mecz o posadę Thomasa Tuchela, to trener mistrzów Niemiec zdał go wzorowo. Widać było, że jest zirytowany wpadką w Pucharze Niemiec oraz krytyką ekspertów. Takie zwycięstwo jak w Dortmundzie z pewnością ostudzi emocje i poprawi atmosferę w szatni.